Opowiadanie, jak i blog nie powstałby, gdyby nie Agnieszka, oraz autorka opowiadania "Just Close Your Eeyes And EnjoyThe Rollercoaster That Is Life". To one dały mi inspirację, a co najważniejsze natchnienie do pisania.
Massive thanks dla obu tych dziewczyn xxx

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 12 "Nieliczne chwile szczęścia" cz.1

 Jechaliśmy już z dobre trzy godziny  i miałam wrażenie, że minęliśmy już Londyn. Po następnej godzinie byłam już tego pewna. -
S: Niall...Gdzie ty mnie wieziesz?
N: Niespodzianka. - Mówiąc to nawet na mnie nie spojrzał. Co on znowu wymyślił? Pięć minut po tym, jak dowiedziałam się, że nie jedziemy do domu, zatrzymaliśmy się pod jakimś mega wielkim budynkiem. Na moje oko to był hotel. Wysiadłam z samochodu i jeszcze raz spojrzałam na budynek stojący przede mną. Po chwili podszedł do mnie Niall, obejmując mnie w pasie i lekko się uśmiechając. -
N: I jak?
S: Co, i jak?
N: No czy ci się podoba?
S: Ale co?
N: Hotel.
S: Serio? Przywiozłeś nas do hotelu? Co my tu będziemy niby robić?
N: Odpoczywać. Przywiozłem nas tu, żebyśmy odpoczęli. Mam kolka dni wolnego.
S: Oh. No dobrze. - Niall złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do środka. Tam było jeszcze piękniej niż na zewnątrz. To z pewnością nie byle jaki hotel. W recepcji zarezerwowaliśmy sobie pokój na uwaga! 3 dni! Jeju 3 dni w tak cudownym miejscu. Marzenie. gdy weszliśmy do pokoju, byłam w niebo wzięta! To wyglądało...Nie wiem jak to opisać, po prostu...WOW! Gdy trochę ochłonęłam i wróciłam na ziemię, to rozbiegłam się i wskoczyłam na super wielkie łóżko z niebywale miękką pościelą. -
N: Jezu, Sussie uspokój się. Jesteś słaba. Powinnaś leżeć teraz w szpitalnym łóżku, a nie uciekać przed policją i skakać jak opętana.
S: Czuję się dobrze. - Wyszczerzyłam się i podbiegłam z powrotem do Nialla. -
S: Nawet bardzo dobrze. - Spontanicznie cmoknęłam go w usta i pobiegłam obejrzeć resztę pokoju. Najbardziej spodobała mi się łazienka. Była olbrzymia! Cała umeblowana była na biało, była tam super wanna, prysznic, w którym zmieściłoby się z 6 osób, dwie umywalki i wielkie lustro. Widok z okna również był niesamowity. Morze, plaża i rośliny z niebywale żywymi odcieniami zieleni. Jeszcze nigdy nie wiedziałam nic równie niesamowitego! Szybko wybiegłam z łazienki i wskoczyłam na Nialla, tak że oboje wylądowaliśmy na podłodze. -
S: Dziękuję! Jesteś taki kochany!
N: Hahaha Sussie co ty robisz? Wywróciłaś mnie!
S: Po prostu cię kocham. Bardzo, bardzo mocno. - Położyłam się na niego i zaczęłam przytulać. -
N: Gdybym wiedział, że będziesz taka szczęśliwa, przywoziłbym cię tu codziennie. Twoje szczęście jest dla mnie bezcenne.
S: Awwww Niall ty słodziaku. - Oderwałam się od niego, a ten zaczął mnie całować. Nie umiem opisać słowami jak bardzo go kocham. On też raczej nie jest w stanie, żeby to wyrazić.
 Po chwili obrócił nas tak, że to on był na górze i zaczął całować moją szyję i dekolt, co wprawiało mnie w nieopisany stan. Jednak tak cudowna chwila nie mogła trwać długo, ponieważ do pokoju wszedł facet z obsługi, a ja szybko zepchnęłam z siebie Nialla. -
N: Ałaa!
S: Hahaha przepraszam. - Zaśmiałam się i wstałam z podłogi, po czym podeszłam do kolesia, który stał w drzwiach. -
S: Co jest?
Kol: Przepraszam, że przeszkadzam, ale...
S: Nie przyjmuję przeprosin, wypierdalaj. - Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i przekręciłam zamek, żeby nikt więcej tu nie wszedł. -
N: Zwariowałaś? Mogą nas za to wyrzucić z hotelu.
S: Nie wyrzucą. - Popatrzyłam na Nialla, który siedział już na łóżku. -
N: Taaa.
S: Ej! Skoro mamy tu spędzić trzy dni, to...Przydałoby się kilka rzeczy. Bo jak widzisz, nie mamy ani jednej, nawet najmniejszej torby.
N: Jakich rzeczy?
S: No nie wiem. Szczoteczki do zębów i gąbki to najważniejsze, no i chyba nie będziemy chodzić codziennie w tych samych ciuchach.
N: Masz rację, ale...Pokarzę ci. - Wstał z łóżka i podszedł do okna. Gdy w pewnej chwili otworzył je na oścież, do moich uszu dobiegł dźwięk z co najmniej 1000 krzyczących dziewczyn. Jak to jest kurwa możliwe? Jesteśmy w tym hotelu od 10 minut! W jaki sposób one nas znalazły, a policja nie? To jakieś szaleństwo. Im to zajęło 10 minut, a policja męczyłaby się z tydzień. -
N: Nie ma szans. Nie wyjdziemy bez ochroniarza. - Mówiąc to zamknął okno. -
S: Poczekaj! Mam pomysł. - Podeszłam do niego i otworzyłam to okno. Najpierw do nich pomachałam, a później chwyciłam Nialla za rękę, przyciągnęłam do siebie i delikatnie się uśmiechnęłam. -
N: Co ty wyprawiasz?
S: Spokojnie, nic złego. - Podniosłam jego rękę, żeby wszyscy zobaczyli jak ściągam z niej jakąś kiczowatą bransoletkę, po czym puściłam Nialla i zaczęłam machać ową bransoletką za oknem, co wywołało ogromną histerię. Wiedziały co chcę zrobić. Popatrzyłam jeszcze raz na Horana, który z zaciekawieniem mi się przyglądał i z całej siły rzuciłam jego rzeczą za okno. Reakcje tych dziewczyn były nie do opisania! To wyglądało jakbym wrzuciła plasterek szynki w stado rozwścieczonych lwów, albo jakbym zrzuciła im bransoletkę samego Boga! -
N: Mogę wiedzieć co ty robisz?
S: O kurwa! Widziałeś to? - Dziewczyna, która złapała ową rzecz, przyłożyła ją sobie do serca, rozryczała się i padła na kolana, jakby dostała jakieś błogosławieństwo. Poczułam się jak zbawiciel całego świata. -
N: Tak Sussie widziałem...Posłuchaj, wiesz ile dla niej znaczy ta bransoletka? Założę się, że nie ściągnie jej nigdy, przenigdy. Choćby nie wiem co się działo. Nawet jakby chcieli ją zabić, to odda za nią życie. Ona będzie ją traktowała jako cząstkę mnie. W tej małej rzeczy, dałaś tej dziewczynie niewyobrażalne szczęście.
S: Jeju Niall...To było piękne. W ogóle więź między wami, a Directionerkami jest piękna.
N: W końcu dzięki nim jesteśmy tym kim jesteśmy.
S: Tak... - Szerze, to to mnie rusza. Gdy poznałam Crystal i gdy mówiła mi te wszystkie rzeczy, to potrafiłam się wzruszyć. To niesamowite. Ta więź między fanami, a ich idolem. To jest coś odmiennego od wyznania.
 Są ludzie wierzący. Kochają oni swojego boga ponad wszystko, pokładają w nim nadzieję i do niego zwracają się w trudnych chwilach. Ufają mu bezgranicznie, po prostu wierzą w to, że to dzięki niemu mają siłę żyć i stawić czoło codziennym trudnościom. Directionerki traktują tak swoich idoli. Mają ich za autorytety, uważają za najważniejsze osoby w ich życiu. Czasem nawet stawiają ich wyżej niż swoich chłopaków, przyjaciół, a czasem nawet rodzinę. To jest bezgraniczna miłość, po prostu niesamowita i w oczach niektórych niemożliwa miłość. Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć...Jestem pod ogromnym wrażeniem tej więzi i jestem pełna podziwu dla Directionerek z całego świata.
(...)
S: Niall...Nudzi mi się. - Powiedziałam do chłopaka leżącego na łóżku. Siedzieliśmy w tym pokoju jak jacyś debile i krzątaliśmy się po kątach. Ja aktualnie gapiłam się na plac zapełniony Directionerkami. Ich zachowania są czasem zabawne. -
N: No mi też.
S: Co robimy?
N: Możemy iść na basen.
S: Nie mamy strojów, ani nic...
N: Ugh...To może...Kręgielnia?
S: Tak! Nie mogłeś zaproponować wcześniej? - Podeszłam do niego i zaczęłam ściągać z łóżka.
Razem wyszliśmy z pokoju, zamykając za sobą drzwi i pojechaliśmy windą wyysooooko w górę. Najprawdopodobniej na ostatnie piętro. Potem weszliśmy do pomieszczenia zwanego "KRĘGIELNIĄ". Byłam w takim miejscu raz z chłopakami, ale nie graliśmy, tylko wysmarowaliśmy kule klejem. Nigdy nie zapomnę tego jak śmiałam się z ludzi, jadących na brzuchu po całym torze i wlatujących głowami w kręgle. Więc dzisiaj będzie mój tak jakby "pierwszy raz". Ubraliśmy z Niallem specjalne buty i weszliśmy na salę. Chłopak zaproponował, że zacznie, żebym ogarnęła o co chodzi. Gdy nadeszła moja kolej, chwyciłam kulę, która prawie mi spadła i z całej siły rzuciłam ją w stronę kręgli. Chyba niezbyt mi to wyszło, bo huk jaki rozniósł się po sali, był aż przerażający, a kula toczyła się z prędkością chorego na astmę ślimaka. Oczywiście Niall zaczął się głośno śmiać. -
S: Nie śmiej się ze mnie! Nigdy nie grałam w kręgle.
N: Hahahaha no dobrze. Zobacz, nie możesz jej rzucać, musisz zrobić tak, żeby ona sunęła się po parkiecie. - Mówiąc to wykonał perfekcyjny rzut. Nie! Nie rzut, tylko "posunięcie". Ja popatrzyłam na niego krzywo, chwyciłam kulę i stanęłam na linii. -
S: Czyli mam sunąć tak? Dobrze, będę sunąć. - Wzięłam głęboki oddech i pchnęłam kulę w stronę kręgli. Niestety całkowicie zeszła mi na lewo i wleciała na sąsiedni tor, gdzie zbiła wszystkie kręgle. -
S: O kurwa.
N: HAHAHAHA ten sport nie jest dla ciebie, chodź. - Obiął mnie ramieniem i wyszliśmy, oczywiście zabierając po drodze swoje buty. To naprawdę nie dla mnie. Zdecydowanie wolę grać w piłkę. Taką czarno-białą! -
N: Pokarzę ci coś. - Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w całkowicie przeciwny kierunek. Nagle zatrzymaliśmy się przed olbrzymim obrazem. -
S: Wiesz co? Do sztuki mnie jakiś nie ciągnie.
N: Zaraz zmienisz zdanie. - Chłopak zaczął się rozglądać, a gdy obczaił, że nikogo nie ma w pobliżu, zaczął coś majsterkować przy ramie obrazu. Po chwili wciągnęło go do góry, a moim oczom ukazało się olbrzymie pomieszczenie. Miałam wrażenie, że śnię. Takie rzeczy zdarzały się tylko w bajkach Barbiee.
 Pośrodku tego pomieszczenia znajdował się spory basen, do którego wchodzi się pozłacanymi schodami, a nad basenem wisiała huśtawka. Pomyślałam, że to miłe uczucie, tak się na niej pohuśtać....Dookoła basenu były łuki, a za nimi barki, leżaki, stoliki, na których stały butelki szampana, półmiski z truskawkami i czekoladki, oraz mnóstwo roślin, a wszystkie elementy ozdobne były pozłacane. Nie wierzyłam własnym oczom! -
N: To moje ulubione miejsce w całym hotelu. Podoba ci się?
S: "Podoba" to mało powiedziane! - Zaczęliśmy rozmawiać dopiero, gdy drzwi za nami się zamknęły. -
S: Co to w ogóle za miejsce i skąd o nim wiesz?
N: Córka dyrektora hotelu zdradziła mi tajemnicę położenia tego pomieszczenia. Tylko ona ją znała, nawet jej ojciec o nim nie wie.
S: Czekaj, czekaj...Bo nie rozumiem. Koleś ma córkę. Ona kazała wybudować sobie tajne pomieszczenie, tak?
N: Nooo...
S: Tatuś nie ma o tym pojęcia...Pewnego dnia spotyka ciebie i zdradza ci tajemnicę? Niby dlaczego?
N: Spodobałem jej się.
S: No i wszystko jasne...Chwila...Byłeś tu z nią?
N: Tak. Siedzieliśmy przy tamtym stoliku. - Wskazał palcem na jeden ze stolików. Zmieszałam się na myśl, że on był tu z inną, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Najprawdopodobniej, to było bardzo dawno, gdy się nawet nie znaliśmy. -
S: Aaa...Co robiliście? - Miałam ochotę uderzyć się w twarz. Po co to powiedziałam? -
N: Rozmawialiśmy. Wiem o czym myślisz i masz rację. Przystawiała się do mnie, ale jej się nie dałem. Może i była atrakcyjna, ale wtedy byłem zakochany w innej. Więc jak najszybciej od niej uciekłem.
S: Niall, kiedy ty dokładnie tu byłeś?
N: W sierpniu...Wracaliśmy z chłopakami z Crosby, po tym jak mnie pocałowałaś i kazałaś odejść.
S: Czyli byłeś wtedy zakochany...We mnie?
N: Nieszczęśliwie zakochany. - Znowu przypomniał mi o tym jak go odrzuciłam, choć tak bardzo się starał. Musiałam mu to wyjaśnić. -
S: Muszę ci coś powiedzieć, usiądziemy? - Zgodził się i razem usiedliśmy przy jednym ze stolików. Niall nalał mi i sobie szampana, po czym wziął łyka, jednocześnie patrząc mi w oczy. Ja wzięłam tylko głęboki oddech. -
S: Posłuchaj...Jak pierwszy raz cię zobaczyłem, nie czułem kompletnie nic, ale jak dobrze pamiętasz już tego samego dnia odwaliło mi na twoim punkcie. Ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, że się w tobie zakochałam Niall, a najmniejsze tego odczucia od razu odrzucałam. Nie chciałam tego czuć, bo jesteś przyjacielem Harry'ego. Dlatego, gdy już byłam pewna, że cię kocham, kazałam ci odejść. Chyba rozumiesz dlaczego tak postąpiłam.
N: Rozumiem, ale mogłaś mi to powiedzieć wtedy, a nie jeszcze mówić, że cię nie obchodzę.
S: Jejku, powiedziałam tak, żebyś się odkochał, ale jak widać nie podziałało.
N: Dobrze, zostawmy to. Przeszłości nie zmienimy. Zajmijmy się teraźniejszością. - Wstał, chwycił moją rękę i podniósł z krzesła, po czym delikatnie mnie przytulił, jakby bał się do mnie zbliżyć. -
S: Przepraszam....
N: Shhhhh. - Uciszył mnie i teraz już pewnie wziął mnie w ramiona. Kochałam jego bliskość, jego ciepło i zapach perfum, był idealny. Po chwili zaczął delikatnie się poruszać i śpiewać mi cicho do ucha. -
N:                                  "You never love yourself half as much I love you
                                       You'll never treat yourself right darling but I want you to
                                       If i let you know, I'm here for you
                                       Maybe you'll love yourself like I love you." 
Po całym ciele przeszły mnie ciarki. przez chwilę poczułam się jak w ramionach anioła. -
N: Kocham cię Sussie.
S: Ja... - Dokończenie zdania przerwał mi odgłos kroków tuż za mną. Oderwałam się od Nialla i odwróciłam, a moim oczom ukazała się postać...

___________________________________________________________
No i jest rozdział 12! Jeśli się podoba, to piszcie :D /Olivka

3 komentarze: