Zapłakana, niemal biegałam po sali, nie patrzyłam kogo popycham. Chciałam znaleźć Nialla, przytulić go i powiedzieć, że go kocham. Harry wyrządził mi tyle złego...Przysięgłam sobie, że już nigdy, przenigdy mu nie wybaczę, choćby nie wiem jak się starał. Jest obrzydliwym, bezczelnym kłamcą. Mam nadzieję, że zdaje sobie z tego sprawę.
Gdy po raz dziesiąty obeszłam cały budynek, wróciłam do naszego stolika i załamana usiadłam. Byłam zmęczona, smutna i cały czas płakałam. Nie obchodziło mnie to, że robią mi zdjęcia i że wszyscy się na mnie gapią...W pewnej chwili podszedł do mnie Louis. -
Lo: Sussie? Ty płaczesz? Co się stało?
S: Gdzie jest Niall? - Powiedziałam łkając i mocno się w niego wtuliłam. -
Lo: Nie wiem, nie widziałem go. Dlaczego płaczesz? - Odwzajemnił mój gest i obiął mnie swoimi silnymi ramionami. Bardzo tego potrzebowałam. -
S: Nie mogę go znaleźć. Szukałam już wszędzie.
Lo: Dziwne..Chodź, poszukamy jeszcze raz.
S: Louis, ja dziesięć razy obeszłam cały budynek. Nie ma go rozumiesz?
Lo: Gdzieś musi być. Nie płacz, pomogę ci. Aaaa...Ty naprawdę płaczesz z tego powodu? Na pewno nic się nie stało?
S: Ja muszę porozmawiać o tym z Niallem, to poważna sprawa.
Lo: Dobrze, chodź. - Zaczęliśmy szukać. Byłam totalnie wykończona, ale musiałam go znaleźć. Gdy po raz kolejny obeszliśmy cały budynek Louis zaproponował, żebyśmy poszli do męskiej łazienki. -
S: To bez sensu. Szukam już od godziny, nie możliwe, żeby tyle tam siedział.
Lo: Warto sprawdzić. - Weszliśmy do pomieszczenia i zaczęliśmy nawoływać. -
Lo: Niall!
S: Niall, jesteś tu?! - Po moich słowach usłyszeliśmy hałas w jednej z kabin. -
N: Sussie?
S: Louis, on tam jest! - Ucieszyłam się jak głupia, szybko podbiegłam do drzwi i zaczęłam w nie pukać. -
S: Niall, otwórz. - Zaczęłam do niego mówić. -
N: Nie mogę. - Mówił szarpiąc klamkę. -
S: Jak to nie możesz?
N: Ktoś mnie zatrzasnął. Zamek nie działa.
S: Kurwa! Louis pomóż. - Chłopak podszedł do mnie i zaczął coś majsterkować przy klamce. -
Lo: Kto mógł to zrobić? - Powiedział, zamek puścił, a z kabiny wyszedł zdziwiony Niall. -
S: No nareszcie! - Przytuliłam go najmocniej jak tylko umiałam. -
N: Co się stało?
S: Harry...On....
N: No mów. Coś ci zrobił?
S: Nie...Louis, możesz wyjść? - Chłopak opuścił pomieszczenie i zostawił nas samych. -
S: Kocham cię,.... Ja naprawdę cię kocham.
N: Sussie, ja to wiem. Też cię kocham, ale powiedz co się stało. Przecież widzę, że płakałaś.
S: On...On mnie dotykał....
N: Harry?
S: Tak...
N: Zabiję go. - Odsunął się ode mnie i zaczął szybkim krokiem wychodzić z pomieszczenia. -
S: Czekaj! - Pobiegłam za nim. Kierował się prosto do barku, przy którym siedział Harry z Taylor. Nie zdążyłam go zatrzymać. Wkurzony podszedł do Hazzy i mocno szturchnął go w ramię. -
N: Co ty odpierdalasz?
H: O co ci chodzi? - Spytał zdziwiony. -
N: Nie masz prawa się do niej zbliżać, rozumiesz? Nie życzę sobie tego.
H: O czym ty mówisz?
N: Nie wiesz?! Obmacywałeś moją dziewczynę!
H: Że co? Hahaha. Ona ci to powiedziała? Przecież to absurd. Cały czas byłem z Taylor. Z Sussie nawet nie rozmawiałem. - Po jego słowach Niall popatrzył na mnie z zakłopotaniem. -
S: Ja pierdolę, on kłamie.
T: Wcale nie. On naprawdę był ze mną. Od początku imprezy.
S: A ty się kurwa lepiej nie odzywaj. - Spojrzałam na mojego chłopaka. Nie wiedział co ma myśleć, komu ma wierzyć. Ja sama już nie wiedziałam. -
H: Niall...Przecież ja nigdy bym ci tego nie zrobił Sussie jest chora, może to wina ataku....Wiesz, że ona ma takie odpały.
N: Sussie...
S: Nie...To niemożliwe...To się działo naprawdę. On kłamie...Niall, musisz mi uwierzyć. - Popatrzyłam mu prosto w oczy, a ten odwrócił się i odszedł. Spojrzałam jeszcze na Harry'ego, który się do mnie uśmiechnął i wziął łyka swojego drinka. Wiedziałam, że kłamał. Chciał mnie i Nialla wprowadzić w zakłopotanie. Udało mu się, zwyczajnie mu się upiekło.
Za Niallem zaraz po tym oczywiście pobiegłam. Dogoniłam go, gdy już doszedł do drzwi wyjściowych. -
S: Niall zaczekaj. - Złapałam go za ramię, a ten się odwrócił. -
S: Gdzie idziesz?
N: Nie wiem...
S: Pojedźmy już do domu. Nie chcę tu być.
N: Ja też, chodź. - Wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy z budynku, po czym wsiedliśmy do limuzyny i odjechaliśmy. -
N: Sussie...Co się tak naprawdę stało?
S: Przysięgam, że to nie był atak. Regularnie biorę leki, poza tym wszystko pamiętam, a wiesz, że zwykle tak nie jest.
N: Nie wierzę, że Harry mógł to zrobić.
S: Był pijany...
N: Nie! To niemożliwe rozumiesz?
S: Uspokój się. Wiem, że ci przykro...
N: Nic nie rozumiesz. Zanim się pojawiłaś, było dobrze. Nigdy się nie kłóciliśmy. A teraz nawet nie umiem spojrzeć Harry'emu w oczy. To wszystko przez ciebie.
S: Od początku wiedziałam, że tak myślisz, ale nie martw się naprawię to. - Powiedziałam i go przytuliłam. -
N: Przepraszam.
S: Nie szkodzi.
(...)
Gdy wykąpana wyszłam z łazienki Niall leżał już w łóżku. Chyba nawet spał. Ja chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Liama. -
S: Hej, ja z Niallem jesteśmy już w domu.
Li: No dobra, my też zaraz będziemy jechać.
S: My się już kładziemy, nie budźcie nas ok?
Li: Okay, to dobrano. - Rozłączyłam się i weszłam pod kołdrę obok mojego chłopaka. Faktycznie już spał. Pierwszy raz przy jego boku czułam się tak bezpiecznie. Było mi ciepło, wygodnie, Po prostu idealnie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Postanowiłam, że rano zmienię wszystko...Na lepsze. Nie będzie kłamstw , kłótni....Niesprawiedliwości....W końcu będzie dobrze. Dla wszystkich....Oprócz mnie.
(...)
Było mi trudno, ale zrobiłam to. Ja naprawdę kocham Nialla i w 100% robię to dla niego. Chcę, żeby był szczęśliwy. Nic i nikt nie stanie mi na drodze do zrealizowania mojego planu. Postanowiłam...Koniec.
(...)
S: Mógłby się pan przesunąć? - Warknęłam na kolesia, który zajął dwa miejsca, a widział, że usiłuję obok niego usiąść. -
P: Dobrze, ale nie podnoś na mnie głosu, tak nie wypada.
S: Po pierwsze nie jesteśmy na ty, po drugie nie wypada zajmować dwóch miejsc, tylko dlatego, że pana torby się zmęczyły, a po trzecie w chuju mam kulturę osobistą! - Zwaliłam mu te torby i jakby nigdy nic usiadłam. -
P: Bezczelna smarkula.
S: Jeszce jedno słowo i ci wyjebię. - Spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy i włożyłam do uszu słuchawki. Nie wierzę, że tu jestem. Nie wierzę, że to robię, ale...Jednak to robię. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
(...)
Wysiadłam z pojazdu i wzięłam głęboki oddech. Jestem tu, naprawdę tu jestem...Mocniej chwyciłam torbę i zaczęłam kierować się w stronę "domu". Coraz bliżej niego się znajdowałam, tym bardziej się bałam. Gdy już stałam pod drzwiami, myślałam, że zwymiotuję. Ale nie mogłam się wycofać, było już za późno. Nacisnęłam na dzwonek i czekałam... -
T: Sussie? Ty tutaj? - Spytał, gdy tylko otworzył drzwi. -
S: Wiedziałam... - Zawiedziona jego reakcją na mój widok, odwróciłam się i chciałam odejść. -
T: Poczekaj, przepraszam.
S: Nie, tato...To był błąd. Nie powinnam tu przyjeżdżać.
T: Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że jesteś. - Podszedł do mnie i mocno przytulił. Jezu, ja ostatni raz widziałam go cztery lata temu, wtedy gdy razem z mamą wyrzucili mnie z domu. To szmat czasu. -
T: Co cię sprowadza do Crosby?....Do nas?
S: Mam problem....Mogę wejść? - Razem weszliśmy do środka. Gdy mama mnie zobaczyła, rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać. Szczerze mówiąc rodzice nigdy mnie nie obchodzili, ale jak widać ja ich wręcz przeciwnie.
(...)
Wszystko wytłumaczę. Odkąd wyrzucili mnie w domu nasze kontakty się urwały. Przez cztery lata nie mieli pojęcia co robię, czy chodzę do szkoły, czy mam chłopaka, czy żyję...Jedyne co wiedzieli to, to że przeprowadzam się do Londynu, ponieważ wysłałam im list ze zmianą adresu, żeby nie wysyłali mi kasy do domu, w którym nie mieszkam. Ja o nich wiedziałam tyle samo, czyli właściwie nic.
(...)
M: Siadaj, zjesz coś. Na pewno zgłodniałaś. - Usiadłam przy stole koło taty. Przez chwilę poczułam się jak kiedyś. Jak byliśmy kochającą rodziną,jednak szybko mi przeszło. -
M: No mów, co cie tu sprowadza? Masz jakiś problem? - Podała nam pyszny obiad i usiadła razem z nami. -
S: Tak, z chłopakiem...
T: Masz chłopaka? Tu, czy w Londynie?
S: W Londynie.
M: A kim on jest? Poznamy o kiedyś? - Jezu rodzice potrafią zadawać tylko pytania, ugh. -
S: Wiecie co to One Direction?
T: Chyba każdy wie co to One Direction
S: Niall, to...To jest mój chłopak. - Po moich słowach zapadła cisza. Ci popatrzyli na siebie, na mnie...Normalnie ich zatkało. -
M: Wieszsz...Każdy ma jakieś marzenia...
S: Ja pierdolę, mówię prawdę! - Uderzyłam pięścią w stół i wstałam prawie wywalając przy tym talerz z jedzeniem. -
M: Sussie nie denerwuj się. Ja też kiedyś miałam idola, wiem co czujesz.
S: Ja nie lubię 1D. Ja po prostu jestem z Niallem, kocham go, zrozum ja sobie tego nie wymyśliłam. Nie mam już 15 lat, jestem dorosła. - Usiadłam z powrotem. -
M: No dobrze....Niall z One Direction to twój chłopak, więc w czym jest problem? Wszyscy mówią, że ci chłopcy to ideały.
S: Wszystko byłoby super, gdyby nie Harry...On nie może pogodzić się z tym, że mnie stracił i okropnie nam utrudnia.
T: O nie, to już jest absurd! Nie uwierzymy, że kocha cię dwóch chłopaków z z najsławniejszego zespołu na świecie. Wróć na ziemię Sussie.
S: Nie chcecie, to nie wierzcie. Mam nadzieję, że chociaż pozwolicie mi zostać na kilka dni.
M: No jasne! Twój pokój cały czas stoi pusty.
(...)
Mieszkam z rodzicami już od 3 tygodni. Niall dzwoni do mnie codziennie po 100 razy. Nie mam zamiaru odbierać. Doskonale wiem, że jest im beze mnie lepiej. Niall nie kłóci się z Harry'm, ma więcej czasu dla siebie. Dziewczyny Lou, Liama i Zayna nie są zazdrosne i ogólnie 1D czują się lepiej w męskim gronie. Nie powinnam tam w ogóle jechać, tylko im uwierałam i zajmowałam łazienkę. Rodzice nadal nie wierzą w moją historię, ich sprawa. Nie zależy mi na tym ani trochę. Najważniejsze, że pozwalają mi u nich mieszkać. Moi przyjaciele nie mają pojęcia, że jestem w Crosby. Niall do nich dzwonił, ci mnie szukają i nie zdają sobie sprawy, że jestem tuż obok.
(...)
M: Wszystko w porządku? Od dwóch dni nie wychodzisz z pokoju.
S: Zostaw mnie, jest dobrze. - Powiedziałam kuląc się w rogu łóżka. -
M: Jakbyś czegoś potrzebowała...Jesteśmy na dole. - Powiedziała i odeszła, zamykają za sobą drzwi. Moja choroba daje się we znaki. Czuje się coraz gorzej, czasem mi już odwala. Dawka leków, którą zawsze zażywałam już nie wystarcza. Biorę ich coraz więcej i więcej, a i tak mi się nie polepsza. Gdy dzwoni Niall, serce podchodzi mi do gardła. Za każdym razem walczę z przymusem odebrania. Dzisiaj poległam... -
N: Halo? Sussie? Gdzie ty jesteś? Proszę powiedz coś. - Trzymałam telefon przy uchu i słuchałam jego głosu. Milczałam, nie mogłam wydusić z siebie nic, kompletnie nic. -
N: Jesteś tam? Sussie...Jeśli mnie słyszysz...Tęsknie za tobą, nie wiem dlaczego uciekłaś, ale...Wróć, kocham cię. - Słuchając tego zaczęłam płakać. Bałam się, że się odezwę, więc upuściłam telefon na podłogę, tak, że bateria znalazła się metr od niego. Ostatnie słowa Nialla mnie dobiły. Dlaczego muszę tak cierpieć? Cierpieć z miłości...Ja tak bardzo go kocham. On...On mnie też. Ta myśl rozsadza mnie od środka. Czułam, że zaraz zacznę wariować, więc połknęłam kolejne 5 tabletek i popiłam dużą ilością wody. Chciałam przestać tęsknić, chciałam przestać czuć ten ból.
(...)
Siedzieliśmy z mężem w salonie. Sussie zaczyna mnie przerażać. Wiem, że nie wiedziałam jej 4 lata i nie mam prawa jej osądzać, ale jej zachowanie nie jest normalne. Moje przemyślenia potwierdziła sytuacja, która nastąpiła nagle. Z góry zbiegła zapłakana i roztrzęsiona dziewczyna. -
S: Mamo ratuj! - Zerwałam się na równe nogi i do niej podeszłam. -
M: Co się dzieje? - Złapałam ja za ramiona, a ta agresywnie mnie odtrąciła. -
S: Nie dotykaj mnie!
M: Dobrze, ale...
S: Kocham go!! Kocham go rozumiesz?! Ja muszę wracać, teraz! Nie mogę być tak daleko! On na mnie czeka!!
M: Kto?
S: Niall kurwa!!! - Krzyczała zanosząc się płaczem. Nie mam pojęcia co ona sobie ubzdurała z tym chłopakiem. Rozumiem, że ma idola, kocha go całym sercem, ale bez przesady. Przecież on nawet nie ma pojęcia o jej istnieniu, na co ona liczy? -
M: Sussie, w tej chwili masz się uspokoić. Twoje przedstawienia na nas nie działają, słyszysz?
S: Zadzwoń do niego! Proszę zadzwoń do niego!! Powiedz, że go kocham! I okropnie za nim tęsknię! Zadzwoń... - Po tych słowach padła na ziemię. Pobiegłam do niej, była nieprzytomna! -
M: Dzwoń na pogotowie! - Krzyknęłam do jej ojca, a ten od razu chwycił telefon.
(...)
Ratownicy wsadzili dziewczynę do karetki nadal nieprzytomną. Nie wiedziałam co się dzieje, więc zaczepiłam jednego. -
M: Co z moją córką?
R: Pani córka przedawkowała lekarstwa antydepresyjne. Może mi pani powiedzieć na co ona chorowała?
M: Co? Nie...Ja...Nie mam pojęcia. - Boże, Sussie chora? Nie mogłam w to uwierzyć. -
R: A jest ktoś, kto mógłby wiedzieć? To bardzo ważne.
M: T-tak, chyba tak. Nie wiem.
R: Dobrze, proszę dać nam znać, gdy tylko pani się czegoś dowie. A teraz przepraszam, ale potrzebna jest natychmiastowa operacja. - Powiedział i wsiadł do ambulansu i na sygnałach odjechali. Byłam przerażona. Ona jest chora i przez moją niewiedzę może umrzeć. To okropne.
W pośpiechu zaczęłam szukać jej komórki. Leżała w pokoju roztrzaskana na trzy części. Pozbierałam, poskładałam i włączyłam. Miałam wrażenie, że to trwa wieki. Gdy tylko się włączył, połączyłam się z pierwszym numerem, który miała na szybkim wybieraniu. Po czterech sygnałach usłyszałam głos. -
N: Sussie? Wiedziałem, że zadzwonisz. Wróć do mnie, proszę.
M: D-dzień dobry. Tu...Mama Sussie...
N: Słucham?! - Ten chłopak okropnie się zdziwił. -
M: A...Kim pan jest dla mojej córki?
N: Jestem Niall, Niall Horan. Sussie to moja dziewczyna. - Wiedziałam, że skądś znam ten głos. Boże...To sam Niall Horan...Sussie mówiła prawdę... -
M: Nia...Niall Horan?....Matko przenajświętsza...
N: Gdzie jest Sussie? Coś z nią nie tak? Niech pani mówi co się dzieje.
M: Przed chwilą zabrała ją karetka...Przedawkowała jakieś lekarstwa...Ona jest chyba chora....Wiesz może...?
N: Co?! Co pani opowiada? To nie może być prawda! - Zaczął okropnie panikować. Bał się o nią o wiele bardziej niż ja. -
N: Czy ona jest w Crosby?
M: Tak...
N: Już tam jadę.
(...)
/Olivka
TO JEST SUPER!!!! :D <3 KIEDY NXT??? :))))
OdpowiedzUsuńJaki boski, przeczytałam wszystko. Kocham <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :3
JA TU JUŻ CZEKAM NA KOL. CZ.:D KIEDY NEXT??! :*
OdpowiedzUsuńJuż piszę, cierpliwości <333 I dziękuję za komentarze, kocham was /Olivka
UsuńMy ciebie też. :* ^ ^
OdpowiedzUsuńPs. : Dzięki za odp. :)