Opowiadanie, jak i blog nie powstałby, gdyby nie Agnieszka, oraz autorka opowiadania "Just Close Your Eeyes And EnjoyThe Rollercoaster That Is Life". To one dały mi inspirację, a co najważniejsze natchnienie do pisania.
Massive thanks dla obu tych dziewczyn xxx

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 10 "Czy aby na pewno wszystko będzie dobrze?" cz.1

 Byłam totalnie wykończona tymi całymi przygotowaniami, nogi niemal same mi się uginały. Harowałam cały dzień. Na szczęście wszystko już było gotowe. Wszędzie wisiały ozdoby. Mówiąc wszędzie, mam na myśli olbrzymią willę. Stół był pięknie nakryty, a w tle tego wszystkiego cichutko grały kolędy. -
S: Idę się przebrać. - Powiedziałam i wstałam z kanapy, na której siedziałam z Niallem. -
N: Poczekaj jeszcze chwilę. - Pociągnął mnie tak, że wylądowałam na jego kolanach i dał mi soczystego całusa w usta. -
S: Hahaha no dobrze. - Było mi tak przyjemnie. Nie zawsze przepadałam za świętami, ale te są wyjątkowe. Bardzo wyjątkowe. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie jeszcze z 10 minut, w pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. -
N: Pójdziesz otworzyć?
S: Dlaczego ja?
N: No idź. - Wstałam i powędrowałam zobaczyć kto to. Gdy otworzyłam dostałam zawału! Dosłownie! Za progiem stał mój najlepszy przyjaciel. -
S: O mój boże! Mike! - Wskoczyłam na niego i zaczęłam mocno ściskać. Byłam taka szczęśliwa! Łzy same zaczęły napływać mi do oczu. Nigdy bym się go tu nie spodziewała. -
S: Jak ja się za tobą stęskniłam.
M: Och Sussie, ja za tobą też. Taki czas bez najlepszej przyjaciółki to męka.
S: Cyba nigdy cię nie puszczę. - Mówiłam mocniej go ściskając. -
M: Chyba musisz. Patrz! - Oderwałam się od niego i zobaczyłam resztę moich przyjaciół. Teraz to już ryczałam jak dziecko. -
S: Jezu, nie wierzę...Nie wierzę. - Zakryłam ręką usta i patrzyłam na nich jak na duchy. Nie mogłam w to uwierzyć. To jest chyba najlepszy dzień w całym moim życiu. -
B: To uwierz!
R: Jesteśmy tu!
D: Razem, tak jak dawniej. - Podeszli do mnie i zaczęli przytulać. Nie mogłam opanować emocji. Łzy lały się ze mnie strumieniami. Kocham moich przyjaciół. Byli ze mną zawsze. Przygarnęli mnie, gdy byłam gnębiona w szkole, bronili, wspierali w trudnych chwilach. Wtedy, gdy straciłam dziewictwo z totalnym dupkiem i wtedy, gdy rodzice wyrzucili mnie z domu....Przy nich zawsze czułam się sobą i mogłam robić co tylko zapragnę...Są dla mnie najważniejsi. -
N: I co? Cieszysz się? - Wyszedł do nas Niall, a ja popatrzyłam na niego cała zapłakana. To była moja odpowiedź na pytanie czy się cieszę. On delikatnie się uśmiechnął i wszedł z powrotem do środka. -
S: Chodźcie, pokaże wam mój nowy dom. - Wszyscy weszliśmy do apartamentu, a oni od razu zrobili wielkie: WOW! Oni jarali się domem, a ja tym, że tu są i jarają się domem. To był cudowny dzień! Chciałam, żeby nigdy się nie kończył. No ale była już 20 i zaraz mieliśmy zasiadać do wigilijnego stołu. Wszyscy moi przyjaciele, łącznie z chłopakami z 1D byli w salonie i wesoło gawędzili. -
S: Miko, chodź ze mną. - Pociągnęłam go za rękę i razem poszliśmy do mojego pokoju, który BARDZO mu się spodobał. -
M: Kurwa, jakie zajebiste łóżko! - Rzucił się na nie i zaczął wygodnie sobie leżeć. -
S: A wiesz, że ja nie zmieniłam pościeli po upojnej nocy z Niallem? - Zaśmiałam się, a ten od razu zerwał się na równe nogi. -
M: Fuuuu! Ohyda!
S: Dobrze ci tak! Hahahaha! - Popchnęłam go z powrotem na to łóżko i wskoczyłam obok niego, po czym zaczęłam dawać na niego poduszki, kołdrę i co tylko wpadło mi w ręce. Ja jak i on głośno się śmialiśmy. W pewnym momencie do pokoju wszedł Niall. -
N: Co wy robicie?
M: Hahaha ona jest popierdolona!
S: Zamknij się frajerze! Muszę ci trochę podokuczać.
M: Tak, to twoja specjalność gnido.
S: A przyjebać ci? - Dostał w twarz poduszką, po czym oczywiście mi oddał. -
N: Wy zawsze tak do siebie mówicie?
S,M: Tak. - Powiedzieliśmy równocześnie. -
S: Mike to taki cwel, że ja pierdolę!
M: A Sussie to taka frajerka, że ja jebię!. -
Zaczęliśmy się przedrzeźniać i głośno śmiać. -
S: Oj Niall, daj mi się nim nacieszyć. Tak czy inaczej to mój najlepszy przyjaciel.
N: Ale reszta twoich przyjaciół też tu jest.
S: No przecież wiem, bo dzisiaj śpię tu z Ben'em.
N: Co? - Zrobił smutną minę. -
S: No co, co? Chyba nie jesteś zazdrosny.
N: Ale to...Chłopak.
S: Słuchaj, my przyjaźnimy się ze sobą od pięciu lat. Przez cały ten czas przebywaliśmy razem niemal codziennie. I jeszcze nigdy do niczego nie doszło pomiędzy mną, a którymś z nich. Naprawdę nie masz się o co martwić. Jesteśmy jak rodzeństwo.
N: No okay, ale...
S: Dobra, wytłumaczę ci to inaczej. Gdybyś spał w jednym łóżku z Gregiem, albo Liamem, doszłoby do czegoś?
N: Nie!
S: No właśnie! - Chyba zrozumiał o czym mówię. -
M: Hahaha Niall ma brata? Pewnie też jest taki spedalony. - Mike zaczął się nabijać, a Horan popatrzył na niego wzrokiem zabójcy. -
N: Hahaha, bardzo śmieszne.
S: Oj przestańcie już. Idziemy na dół? - We trójkę zeszliśmy do jadalni, w której siedzieli wszyscy. Stół był przepięknie nakryty, a zapach, który się tam unosił, był niesamowity. -
Lo: No nareszcie! Siadajcie.
(...)
  Te święta były magiczne, przez całe trzy dni mieszkali ze mną moi przyjaciele. Nieźle się wybawiłam. Wiem, że to tak nie wypada, ale co wieczór byliśmy nieprzytomni. A zwłaszcza w trzeci dzień świąt. To było niezłe. Cały okres poświąteczny, aż do sylwestra było idealnie, tak jak zawsze marzyłam. Jednak 31 wszystko zaczęło się pieprzyć.
(...)
N: Ja mam już po prostu tego dość, rozumiesz?!
S: Chuj mnie to obchodzi! Jak chcesz mogę wrócić z nimi do Crosby! Będziesz miał nas z głowy!
N: Nie uważasz, że to przesada? Zobacz co oni z tobą robią!
S: Masz z tym jakiś problem?!
N: Tak! Oni zachowują się jak jebane menele! Z tobą łącznie!
S: To jest nasze życie! Zrozum to. - Puknęłam się w głowę i zaczęłam kierować się do drzwi. -
N: Ja tak tego nie zostawię.
S: Dobra skończ. - Wyszłam z pokoju Nialla i zeszłam na dół. Nie zastałam tam nikogo. Ani moich przyjaciół, ani nikogo z 1D. Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie budyń. Kocham budyń <3 Postawiłam mleko, wyciągnęłam miskę, łyżkę i czekałam. Po 3 minutach mleko zaczęło wrzeć, więc wlałam do niego rozrobiony budyń. Zaczęłam mieszać i myśleć. Co Niall chce zrobić? Chyba nie doniesie na policje, to by było straszne świństwo. Gdy skończyłam i z pełną miską budyniu czekoladowego szłam do salonu, do domu wszedł Ross. -
S: Hej, gdzie byłeś?
R: A na spacerze. - Uśmiechnął się tajemniczo. -
S: Ej, nie zapominaj, że masz dziewczynę.
R: Tak wiem.
S: Chcesz budyń? To idź po łyżkę, ja będę w salonie. - Chłopak zrobił co powiedziałam, po czym wskoczył obok mnie na kanapę. Oglądając telewizję, jedliśmy z jednej miki. Pełen luz. Jednak w pewnym momencie do pokoju wszedł Niall. -
N: Nie, nie wierzę...
S: O co ci kurwa chodzi? - Spytałam głośno i wyraźnie. -
N: O to. - Wskazał ręką na mnie i Rossa. -
S: Ty jesteś zazdrosny. Wiedziałam. - Wstałam z kanapy i podeszłam do blondyna. -
S: Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że kocham tylko ciebie. Nie wymieniłabym cię na nikogo innego.
N: No to mi wytłumacz dlaczego od tygodnia śpimy w osobnych łóżkach.
S: A więc to cię boli.
N: Tak, bo śpisz albo z tymi cwelami, albo sama, bo jak do ciebie przychodzę t mówisz, że chcesz się wyspać, albo nie masz ochoty. Przecież ja nie przychodzę na seks, ja chcę po prostu przytulić się do mojej dziewczyny.
S: Dobra...Nie będę już z nimi spała. Pasuje?
N: Nie, Sussie....Oni muszą się stąd wynieść.
S: Nie, nie zrobisz mi tego.
N: Owszem. Przyjechali, dali ci tabletki, codziennie byliście najebani, wystarczy.
S: Sprowadziłeś ich tu tylko po to, żeby dali mi leki?
N: A co myślałaś, że z grzeczności? Przecież wiesz, że nienawidzę twoich przyjaciół! - W tym momencie poczułam jakby ktoś wbił w moje serce sztylet. Niall uderzył w mój czuły punkt. Patrząc na niego zaczęłam płakać i pobiegłam na górę, zatrzaskując za sobą drzwi do sypialni. Jak on mógł powiedzieć coś takiego? To okropne. Dobrze wie, że przyjaciele są dla mnie wszystkim.
(...)
R: Niall.
N: Co?
R: Masz przejebane.
N: Och zamknij się.
R: Ej, ale ty naprawdę nas nienawidzisz?
N: Nie, po prostu...Czasem przesadzacie. Bo naprawdę...Kradzież całego wózka słodyczy? Co to w ogóle miało być?
R: Hahahaha to jest dla ciebie przesada? Opowiem ci lepszą historię. Niedaleko was mieszka taka rodzinka, co nie? No to zajebaliśmy im psa i wybiliśmy okna. Hahahaha, ale był z nich łach!
N: Ale jest zima, a oni ledwo na jedzenie zarabiają. - Jak tak można? Gdy pomyślę, że Sann zrobiła mnóstwo takich, a nawet gorszych rzeczy...Po prostu to mi się nie mieści w głowie. Myślałem, że gdy zamieszka w Londynie to się zmieni, ale oni przyjeżdżają, a ona od razu wraca do dawnych nawyków. -
R: No i to jest najśmieszniejsze. Teraz zamiast szyb mają taśmy. Hahaha.
N: Jesteście okropni. - Nie miałem ochoty dłużej z nim rozmawiać. Wyszedłem z salonu i powędrowałem do kuchni. Nalewając sobie do szklanki lemoniady, usiadłem przy stole. Byłem okropnie wkurzony na Sussan i jej przyjaciół. Może i nie powinienem mówić jej prosto w twarz, że ich nienawidzę. No, ale ktoś musi jej wytłumaczyć, że tak nie można.To są przestępcy, ona też. A Harry? Niby udaje takiego przyjaznego, ale on tylko czyha na odpowiedni moment, aby uwieść moją dziewczynę. A gdy jesteśmy pokłóceni, jak teraz, jego szanse wzrastają...
(...)
Nie, nie będę płakać, chociaż...Trochę mi się chce. Nadal nie wiem dlaczego on mi to powiedział. On naprawdę nienawidzi moich przyjaciół? Może powiedział to, żeby mi dopiec? Hmmm...Najwyraźniej mu się udało.
Wstałam z fotela, na którym siedziałam i powędrowałam na dół, ponieważ okropnie zgłodniałam. Weszłam do kuchni. Przy stole ze szklanką w ręku siedział Niall. Postanowiłam udawać, że w ogóle się nie kłóciliśmy i zachowywać się zwyczajnie. Otworzyłam lodówkę, wyciągnęłam warzywa, mięso i wyłożyłam je na blacie. Chwyciłam jeszcze deskę i nóż, po czym zabrałam się za krojenie. W pewnym momencie odezwał się Niall. -
N: Sussie?
S: Co?
N: Jutro nowy rok. Mamy wywiad. Nie będzie nas do wieczora.
S: Spoko. I tak miałam iść na zakupy. - Po tej krótkiej konwersacji znowu zapadła cisza. On nadal siedział przy stole, a ja wyciągnęłam patelnię, postawiłam ją na kuchence i wlałam do niej łyżkę oliwy. -
N: Co ty robisz?
S: Gdy do smażenia odmierzysz łyżkę oliwy, będzie zdrowiej. No i oczywiście bez soli.
N: Ale to będzie niedobre.
S: Mylisz się. - Wrzuciłam na patelnię pokrojoną pierś kurczaka i zaczęłam smażyć. Gdy trochę się przyrumieniła dodałam warzywa i dolałam wody. Po niecałej minucie w całej kuchni unosił się niesamowity zapach. Tylko czekałam, aż Niall się odezwie. Długo to nie trwało. -
N: Będę mógł skosztować?
S: No ale tylko skosztować. Jak ci zasmakuje, to sobie zrobisz. Przepis nie jest skomplikowany. - Gdy gotowe jedzenie wyłożyłam na talerz, byłam z siebie dumna. Jeszcze żadne przygotowane przeze mnie danie nie wyglądało tak obiecująco. Wrzuciłam jeszcze tylko patelnię do zlewu i usiadłam przy stole. Gdy wzięłam do ust pierwszy kęs byłam wniebowzięta. W pewnym momencie razem z krzesłem przysunął się do mnie Niall. -
N: To dasz?
S: A poprosisz? - Zbliżyłam się do niego. -
N: Prooszę. - Jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nami. -
S: A wiesz, że mnie wkurwiłeś? - Nasze twarze były już tak blisko siebie, że niemal stykaliśmy się nosami. -
N: Ty mnie też. - Już mieliśmy wbić się w swoje usta i całować się bez opamiętania, ale do kuchni wszedł Mike, a my automatycznie się od siebie odsunęliśmy. -
M: A ci jak zwykle... - Wywrócił oczami. -
N: Dobrze, że jesteś. Chciałem spytać czy się już spakowałeś. Jutro o 8 wyjeżdżacie.
M: Co?! Człowieku, dzisiaj sylwester, nie możemy jechać pojutrze? - Zatkało mnie. Myślałam, że Miko zacznie warczeć, że nigdzie nie jedzie, a on po prostu chce przesunąć datę. Po minie Nialla wywnioskowałam, że on też się zdziwił. -
N: A, no...Okay. - Popatrzył na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. Gdy mój BFF wziął to, po co tu przyszedł. Zostawił mnie i Horana znowu samych. -
S: Niall, oni postanowili wyjechać, żebyśmy się nie kłócili. To...To takie. - Popatrzyłam mu w oczy i rozryczałam się jak dziecko. -
S: Nie chcę, żeby oni wyjeżdżali. Niall ja nie chcę, żeby oni wyjeżdżali. - Mówiłam siadając mu na kolanach i mocno przytulając. -
N: Nie, nie nie. Sussie nie płacz. Niedługo do nich pojedziemy.
S: Obiecujesz? - Oderwałam się od niego i popatrzyłam w oczy. -
N: Obiecuję.
S: Kocham cię Niall. - Znów rzuciłam mu się na szyję. -
N: Ja też cię kocham...

____________________________________________________________
Nie ma za co.../Olivka





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz