Opowiadanie, jak i blog nie powstałby, gdyby nie Agnieszka, oraz autorka opowiadania "Just Close Your Eeyes And EnjoyThe Rollercoaster That Is Life". To one dały mi inspirację, a co najważniejsze natchnienie do pisania.
Massive thanks dla obu tych dziewczyn xxx

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 6 "Jestem po prostu szczęśliwa" cz.1

 2 tygodnie później...

 Sussie chodzi na terapię. Jest z nią już o wile lepiej. Lekarz przepisał jej leki i mam jej pilnować. Nie powinienem tu być, powinienem być z One Direction, w pracy, ale nikt nie wiem gdzie jestem. Napisałem swoim przyjaciołom, żeby mnie nie szukali i że niedługo wrócę. Teraz muszę pomóc Sussie.
 Na początku terapii było ciężko. Nie chciała rozmawiać z nikim innym, tylko ze mną. Udało mi się jej wytłumaczyć, że musi odezwać się do psychologa i przyjaciół. Z dnia na dzień staje się normalniejsza. Jest już prawie taka jak dawniej, tylko czasami ma jakieś odpały. A tak ogólnie to...Jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Sann jest teraz u swojego specjalisty. Na szczęście chodzi tam już sama.
(...)
S: To było dziwne....Czułam wtedy złość, smutek, tęsknotę....Czułam się samotna. Wiem, że mam przyjaciół, kota...rodziców...ale wtedy o nich nie myślałam.
Dr: Jest medyczne wyjaśnienie tego co się z tobą działo. Mam cię pod opieką już 2 tygodnie i widzę bardzo duże postępy. Nadszedł czas na rozmowę o twoim stanie. Twój mózg "przeprogramował się" na myślenie o Niallu. Nie dopuszczałaś do siebie myśli, że możesz bez niego żyć. Przyczyną tego może być miłość. Szczera i prawdziwa miłość. Nie jesteś w stanie go od siebie odrzucić, co na pewno zrobiłaś.
S: No tak. Kazałam mu odejść i zapomnieć.
Dr: Tak, to jest właśnie to o czym mówię. Ty po prostu nie możesz i co ci radzę, nie powinnaś bez niego żyć. Masz ogromne szczęście, że on odwzajemnia twoją miłość, bo inaczej...Nie będę umiał ci pomóc.
S: Czyli jestem chora? Jestem wariatką, tak?
Dr: Chora jesteś, to prawda i tego niestety nie da się wyleczyć. Będzie tak jak dawniej. Musisz starać się by tak było, tylko, że z Niallem. Stale musisz z nim przebywać. Ty się do niego przywiązałaś, bardzo mocno. Innym słowem jesteś od niego uzależniona.
S: Czyli to już koniec terapii?
Dr: Tak, ale pamiętaj, musisz brać leki.
S: Dziękuję panie doktorze. Naprwadę mi pan pomógł. Mogę już wrócić do Nialla?....Yyy, przepraszam.
Dr: Haha. Nic nie szkodzi. Uciekaj już.
S: Do widzenia! - Wyszłam z gabinetu szczęśliwa. Zastanawiałam się...Czy ja jestem wariatką? Gdy słyszę od moich przyjaciół jak się zachowywałam...Ale ja tego nie pamiętam. Chociaż...Nie mam pojęcia. Nie jestem w stanie wyjaśnić tego słowami. Byłam tak jakby na haju, albo...No wiadomo. Najprościej jak umiem to wyjaśnić? Hmm...Na początku byłam szczęśliwa z przyjaciółmi i bez One Direction, przestrzegałam zasady "NIE ISTNIEJĄ". Z czasem poczułam nagłą tęsknotę za Niallem. Nie mam pojęcia skąd się to wzięło...Zaczęłam o nim myśleć co raz więcej i więcej. Nie czułam potrzeby rozmawiania i przebywania z ludźmi, pragnęłam jedynie Nialla. Nie sądziłam, że o zdrowych zmysłach to przyznam, ale...Kocham go. Nie wiem dlaczego, ale go kocham, po prostu.
  Po 15 minutach spaceru doszłam do domu. Niall od razu przywitał mnie słodkim całusem w usta. Dlaczego słodkim? Bo właśnie wsuwał moje ulubione żelki. -
S: Niall, to już koniec. Jestem normalna.
N: Ty zawsze byłaś normalna, tylko po prostu bardzo mocno odczuwasz tęsknotę.
S: Tak, tak, też cię kocham. - Teraz ja go pocałowałam i pobiegłam na górę się przebrać. W sensie, coś luźniejszego. Wzięłam jeszcze słuchawki i zeszłam na dół. Niall był w kuchni i grzebał coś w szafce. -
S: Czego szukasz? - Spytałam podłączając słuchawki do telefonu. -
N: Są jakieś ciastka?
S: Wczoraj wszystkie zjadłam, niestety.
N: A dobra. Co robisz?
S: Będę słuchała muzyki.
N: Nie masz nic innego do roboty?
S: A co? Proponujesz coś? - Uśmiechnęłam się, a chłopak podszedł do mnie i zaczął całować. Ah ten Niall. Ten to by nic innego nie robił, ale...Mi to odpowiada. Zatopiłam ręce w jego włosach, a on swoje trzymał na moich biodrach. Niestety nie było nam dane odpocząć, bo ktoś wparował do domu. My szybko się od siebie odsunęliśmy i niby "nic nie było". -
B: Hej, przeszkadzam?
S: Nie, skąd. - Uśmiechnęłam się do Nialla. -
B: Dobra, to słuchaj. Mam dla nas robotę. Umiesz szyć?
S: Co?
B: Umiesz szyć? - Powtórzył pytanie przeciągając przez próg olbrzymi karton. -
S: Co to kurwa jest? - Podeszłam do niego i zaczęłam tam grzebać. -
S: Skąd masz tyle ubrań?
B: Ze skrzynki na datki. Będziemy brać stamtąd ciuchy, przerabiać je i sprzedawać.
S: No dobra, czyli robimy to u mnie?
B: No tak. - Nagle do rozmowy wtrącił się Niall. -
N: Zaraz, zaraz. Sussie ty się na to zgadzasz? Przecież to nielegalne! - Gdy on wypowiedział te słowa, my z Bene'm wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. -
S: Hahahaha! Ben słyszałeś to? Haha! Nie legalne! Hahaha!
B: O kurwa! Hahahaha! Rozwaliłeś mnie!
N: Co w tym śmiesznego? - Jeszcze chwilę z Ben'em nie mogliśmy ochłonąć, ale w końcu zaczęłam mówić. -
S: Słuchaj kotuś. Ja z chłopakami zrobiliśmy tyle nielegalnych rzeczy, że nie jesteśmy w stanie tego zliczyć. Może kiedyś ci kilka wymienię. - Oj Niall jeszcze dużo o mnie nie wie. -
N: Nie. Masz mi powiedzieć teraz.
S: Okay. Ben rozpakuj to w pokoju gościnnym ja zaraz dojdę. - Wzięłam Horana do salonu i zaczęłam mówić. -
S: Dobrze, zacznijmy od tych najgorszych....Pomalowaliśmy kiedyś sprayami radiowóz, albo jak taka staruszka wyjechała, to wybiliśmy jej wszystkie okna i wyciągnęliśmy rybki z akwarium. Raz też wpadliśmy na plac zabaw i zaczęliśmy wsadzać dzieciom piasek do ust. Haha! Albo raz gonił nas taki policjant! Hahaha! Danno ściągnął mu spodnie i on się wypierdolił, no i potem. Hahaha! Ja zabrałam mu paralizator. Haha!! Jak go jebłam tym prądem, myślałam, że nie wstanie! HAHAHA!! O boże!!
N: Śmieszy cię to? Jak ty tak możesz?
S: Haha normalnie. A tak na co dzień to kradniemy ze sklepów, niszczymy prywatne posiadłości i obiekty publiczne...No i znęcamy się nad słabszymi. O kurwa! Ale się uśmiałam!!
N: Miałaś rację. Jesteś nienormalna.
S: Że co proszę?! Widzę, żę najwyraźniej nie wiesz w co się pakowałeś. Gdy się we mnie zakochałeś, wiedziałeś, że taka jestem?
N: Wiedziałem, że należysz do miastowych rozrabiaków, ale nie sądziłem, że...Aż takich!
S: No to teraz już wiesz i mam nadzieję, że ze mną zostaniesz....A właśnie...My tak na oficjalnie...Jesteśmy razem? - Naprawdę nie wiem. Niby od 2 tygodni on u mnie mieszka, mówi że mnie kocha, całujemy się praktycznie cały czas, ale nigdy nie rozmawialiśmy o "chodzeniu". -
N: Tak oficjalnie hm? A chcesz?
S: Oczywiście, że tak! - Rzuciłam mu się na szyję i wpiłam w jego usta, to był krótki pocałunek. -
N: Kocham cię mimo wszystko.
S: Też cię kocham. Dobra, idę do Ben'a. - Wstałam i pobiegłam na górę. Mój przyjaciel już prawie skończył, więc mu trochę pomogłam. -
S: Szczerze to nie mam pojęcia jak mam te ubrania przerabiać. Nie znam się na modzie.
B: Haha bardzo śmieszne. Przecież widzę jak się ubierasz. Dobra to wszystko. - Wszystko już było na moim łóżku w pokoju gościnnym. -
B: Wiesz co? Ja będę już leciał. Nie musisz tego robić dzisiaj.
S: Spoko. - Ben razem ze swoim kartonem opuścili mój dom. Ja poszłam do sypialni i włączyłam laptopa. Usiadłam z nim na łóżku i zaczęłam szperać w internecie. Po mniej więcej kwadransie przyszedł do mnie Niall. -
S: Ej patrz jaki śmieszny kot. - Powiedziałam gdy chłopak usiadł obok mnie. -
N: No fajny....Sussie muszę ci coś powiedzieć, bo...Ja muszę wracać do Londynu. W końcu jestem w One Direction, nie mogę tu dłużej zostać. Chyba mnie rozumiesz.
S: Oczywiście, że cię rozumiem. Masz koncerty, wywiady, spotkania i resztę....Ale będziesz mnie czasem odwiedzał?
N: Kiedy tylko będę mógł. - Zrobiło mi się trochę smutno, ale nic nie poradzę. I tak mam wielkie szczęście, że on tu w ogóle jest. -
S: Niall...Pocałuj mnie. - Usiadłam na nim okrakiem i ściągnęłam koszulkę. -
N: Czego tylko zapragniesz księżniczko. - Zaczął delikatnie całować mnie po szyi, a potem złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Z każdą sekundą go pogłębialiśmy. Gdy właśnie miałam pozbyć się jego koszulki, do mojej sypialni wparował Miko, a Niall zrzucił mnie z siebie, tak że leżeliśmy obok siebie na łóżku. -
N: Czy oni nie mogą pukać?
S: Nic się nie stało, dokończymy później. - Pocałowałam go czule. -
M: Ej, ja tu jestem!
S: Nie wkurwiaj mnie Mike i mów po co przyszedłeś.
M: Czyli teraz jak przychodzę, to muszę mieć jakąś sprawę? A może po prostu chciałem spędzić czas z przyjaciółką.
S: Nie rozliczaj mnie okay?! Niall niedługo wyjeżdża i....A właśnie kiedy? - Zwróciłam się do Horana. -
N: Jutro.
S: No więc Niall jutro wyjeżdża i będziemy mieli dla siebie dużo cza....Zaraz co?! JUTRO?!
N: Przykro mi, muszę.
S: Dobra muszę to przemyśleć. Mike proszę cię wyjdź.
M: Naciesz się nim, bo on odchodzi. - Popatrzyłam na Nialla zakłopotana, gdy tylko Mike zamknął za sobą drzwi. -
N: Sussie...
S: Nie, ja idę się wykąpać. - Wyszłam z sypialni, a potem zamknęłam się w łazience.
(...)
 Nie chcę wyjeżdżać, ale jak pomyślę o tych milionach dziewczyn, które płaczą co noc w poduszkę, bo się o mnie martwią, gdy pomyślę o Zaynie, Harry'm, Liamie i Lou, którzy odchodzą od zmysłów...Ale przynajmniej odpocząłem od tych pieprzonych menadżerów z Modest.
  Sussie już od 2 godzin siedzi w łazience. Nie podoba mi się to. Wstałem z łóżka, na którym leżałem i poszedłem zobaczyć co robi. Zapukałem do drzwi. -
N: Sann, żyjesz? Halo. - Nie odpowiedziała mi. Przysłuchiwałem się chwilę. Było można usłyszeć ciche szlochanie. No nie! Ona znowu płacze! -
N: Co się stało? Wpuść mnie! Sussie słyszysz mnie? - Nadal nie odpowiedziała. Poszedłem na dół po nóż i wróciłem, żeby otworzyć nim drzwi od łazienki. Nieźle się nasiłowałem, ale mi się udało. Zamek puścił i
wszedłem do środka. Sue siedziała w wannie cała zmarznięta i zapłakana. -
N: Matko Boska! Ta woda jest lodowata! Co ty wyprawiasz?!
S: Chcesz mnie zostawić....Znowu chcesz mnie zostawić. - Mówiła szlochając. -
N: Cholera! Brałaś tabletki?
S: Nie chcę żadnych tabletek.
N: Dobrze, chodź wytrę cię. - Pomogłem jej wstać i owinąłem ręcznikiem. -
N: Dlaczego tu siedzisz?.....Słuchaj, musisz ze mną rozmawiać....To nie jest śmieszne Sussie. - Ona siedziała na wannie, a ja szukałem tu jakiś ciuchów. -
S: Niall...
N: Tak Sussie, rozmawiaj ze mną. - Jej psycholog powiedział, że podczas ataków nie mogę doprowadzić do tego, żeby się zamknęła. Robię wszystko co w mojej mocy. -
S: Kocham cie...
N: Tak, też cię kocham, a teraz cię ubiorę dobrze? - Zacząłem wkładać na nią ubrania, które znalazłem na suszarce. Na szczęście współpracowała i już po chwili była gotowa. Bardzo trudno się z nią komunikuje, ale się przyzwyczaiłem. Zaprowadziłem ją do sypialni. -
S: Zimno mi.
N: No nic dziwnego. Proszę połóż się, przyniosę herbatę. - Przykryłem ją i chciałem odejść, ale złapała mnie za rękę. -
S: Nie idź. Połóż się ze mną.
N: Już, tylko nie płacz. - Polożyłem się obok niej i ją objąłem. Leżeliśmy tak chyba z pół godziny, myślałem, że zasnęła, ale się myliłem. -
S: Chcę jechać z tobą.
N: Jesteś pewna? Moje życie jest zabiegane, ja mam obowiązki.
S: Nie chcesz mnie tam?
N: Oczywiście, że chcę. Dałbym wszystko, żebyś była blisko mnie. - Zdecydowaliśmy, że do Londynu wracamy razem. Nie wiem jak chłopaki, a w szczególności Harry na to zareagują. I co im powiem? Że byłem u niej na wakacjach i że przyjechała ze mną, bo chciała pozwiedzać? No bo chyba oczywiste, że nie powiem im prawdy.

__________________________________________________________
Wiem, że długo czekaliście, ale nie miałam czasu na pisanie. Bardzo was przepraszam i postaram się więcej tak nie robić. No i dziękuję za 5 cudownych komentarzy! /Olivka

4 komentarze: