S: Co wy robicie tak wcześnie>
Li: Idziemy do pracy.
S: A który dzisiaj?
Li: Pierwszy.
S: O kurwa. To znaczy, że...
Li: Harry ma urodziny, ale nie świętujemy. Jeśli się nie obrazisz, zrobimy wam wspólną imprezę, bo ty masz za 5 dni, co nie?
Z: Tak? A ile Sussie kończy?
S: 19.
Z: Wow, myślałem, że masz więcej. - Jezu, dlaczego my w ogóle prowadzimy tę bezsensowną rozmowę? -
S Dobra, idźcie już. - Po moich słowach wszyscy zaczęli wychodzić. Jednak Niall został i zapytał. -
N: A co ty na to, żebyśmy zrobili potrójną imprezę? Wiesz, że Zayn miał 12.
S: A ja myślałam, że zostałeś żeby się ze mną pożegnać. - Na moją uwagę Niall zareagował idealnie. Podszedł do mnie, mocno mnie obiął i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Już dawno nie okazywaliśmy sobie takich czułości. Brakowało mi tego. -
S: Za ile wrócicie?
N: Późno w nocy, a co z tą imprezą? - Chyba nie da mi spokoju z tym bezsensownym pytaniem. -
S: Zastanowię się.
N: Okay, to ja lecę, pa. - Jeszcze raz mnie cmoknął i wybiegł z domu. No to super! Wróciliśmy do nudnej normalności.
Z jednej strony się cieszyłam, że nie dzieje się nic nadzwyczaj stresującego, ale z drugiej strony okropnie mi się nudziło. Nie lubię siedzieć w domu i nic nie robić. Ale trochę boję się wyjść, bo nie mam tabletek i może mi odwalić w miejscu publicznym, a tego nie chcę. Po 5 godzinach siedzenia na dupie i nic nie robienia, postanowiłam zaryzykować. Ubrałam jakieś fajne ciuchy, zrobiłam makijaż, fryzurę i wzięłam kartę płatniczą Nialla, chyba się nie obrazi. Wyszłam na miasto. Nie czułam się zbyt normalnie, ponieważ wszystkie Directionerki mnie już znają i mogą mnie zaatakować, a do tego w mojej torebce znajdują się miliony! Weszłam do centrum handlowego, a moim oczom ukazał się widok ogromnej reklamy z tekstem: NOWA PŁYTA ONE DIRECTION JUŻ W SPRZEDAŻY!! Midnight Memories, ale dziwna nazwa. Ale zdjęcie nie jest takie złe. Wyglądają tam jak tacy...Bad Boy'e. Szkoda, że w rzeczywistości to takie cioty, a Niall to największa z nich hahahaha! Jak na złość przy owej reklamie rozpoznała mnie jakaś dziewczyna. -
Dz: He! Sussie, mogę zdjęcie?
S: Jasne, na tle tej reklamy? - Cyknęłam sobie z nią fotkę, a ona oczywiście postanowiła, że zacznie zadawać mi pytania. Zgodziłam się. Pod warunkiem, że będzie ich mało. -
Dz: Ty naprawdę mieszkasz z 1D?
S: Tak.
Dz: Śpisz z Niallem w jednym łóżku?
S: To jest ważne? Po co ci to wiedzieć?
Dz: No powiedz.
S: Dobra, tylko żeby mnie potem nie hejtowały.
Dz: Nie przejmuj się hejterami. Wszystkie Directionerki są o ciebie zazdrosne i każda łącznie ze mną, chciałaby być na twoim miejscu, ale niektóre okazują to w dość przykry sposób.
S: Wow, dzięki. - Już dawno nie spotkałam tak miłej i jednocześnie spokojnej fangirl. Dobrze, że takie istnieją. Dla nich zawsze mam ochotę zrobić coś ekstra. -
S: Wiesz co? Będziesz mogła zadać mi tyle pytań, ile będziesz chciała, jeśli tylko zgodzisz się pójść ze mną na lody. - Jej odpowiedź była jednoznaczna. Dodatkowo spytała, czy może wszystko nagrywać. Zgodziłam się i na to. Nie przeszkadza mi to, że cały świat usłyszy moje odpowiedzi na pytania dziewczyny. A właśnie! Dowiedziałam się, że ma na imię Jane. -
J: Jak to się stało, że jesteś z Niallem? Niektórzy uważają, że jesteś z nim dla sławy i pieniędzy.
S: Spotkaliśmy się zupełnie przez przypadek i to on zaczął się do mnie podwalać, ja nie byłam od razu taka chętna. Nie starałam się o niego.
J: Naprawdę?! Jesteś chyba największą szczęściarą na ziemi.
S: Może dla niektórych.
J: Z Harry'm byłaś jeszcze przed X-Factorem prawda? Musi być między wami dziwnie skoro teraz jesteś z Niallem.
S: Z Harry'm byłam jako małolata. Miałam 15 lat. To nie był poważny związek. Nawet się nie kochaliśmy, bo nie wiedzieliśmy co to prawdziwa miłość. Z Niallem jest odwrotnie. Jesteśmy już dorośli i naprawdę dużo przeszliśmy. Nasz związek jest poważny. Dlatego właśnie nie zwracamy uwagi na przeszłość. - Ufff chyba powiedziałam to dobrze. Mam nadzieję, że ludzie źle tego nie odbiorą. -
J: No okay, a jaka była najśmieszniejsza sytuacja jaka ci się z nimi przytrafiła? - Dobrze, że nie brnęła tamtego tematu, tylko od razu go zmieniła. -
S: Szczerze mówiąc śmiesznie jest cały czas. Znasz chłopaków i wiesz jacy oni są pojebani.
J: Hahaha tak wiem. Ale opowiedz coś konkretnego.
S: Więc pewnego razu
Liam ubrał moje ciuchy, a Louis Nialla i zrobili przedstawienie dotyczące tego jak się zachowujemy. To jedna z najśmieszniejszych sytuacji. Zayn wyszedł raz z łazienki i nie zauważył, że stoję w korytarzu. Jak mnie zobaczył, to ze strachu wypierdolił się na podłogę i leżał tak z dobre 2 minuty, ale to już ze śmiechu.
J: HAHAHAHA dałabym wszystko, żeby być na twoim miejscu. Dałabym wszystko, żeby choć przez moment, któryś na mnie spojrzał. Ty to masz raj na ziemi. - Widziałam, że mówi to szczerze, więc wpadłam na pomysł. -
S: Chcesz zadzwonić do Nialla?
J: O mój boże, naprawdę?
S: Tak, ja zawsze mówię serio. - Wyciągnęłam z torebki telefon, wykręciłam numer do Nialla i dałam na głośno mówiący. Oczywiście po odebraniu ten powiedział coś, przez co każda z zazdrości rzuci się z płaczem na podłogę. -
N: No co tam śliczna?
S: Hej, poznałam fajną dziewczynę, która chce z tobą porozmawiać. Ma na imię Jane.
N: Cześć Jane!
J: Hej Niall! Nie wiem co powiedzieć, to dla mnie zaskoczenie, ja...
N: Powiedz to o czym myślisz zanim zaśniesz. Co zawsze chciałaś mi powiedzieć.
J: ...Kocham cię, po prostu...Czynisz mnie szczęśliwą. Gdyby nie ty i reszta, załamałabym się. Moje życie nie jest proste, ale gdy płaczę, zawsze puszczam sobie waszą muzykę, a wtedy się uśmiecham. Jesteście sensem mojego życia.
N: Posłuchaj, jestem z ciebie dumny. Jeśli potrafisz stawić czoło codziennym trudnościom, musisz być bardzo silną Directionerką, a to dla ciebie. - Chwile potem nastąpiła cisza. Po 30 sekundach usłyszałyśmy krzyk 5 chłopaków. -
1D: "We love you Jane!" - Dziewczyna zaczęła płakać. Cała się trzęsła. Nigdy jeszcze nie widziałam nikogo w takim stanie. Ona...Ona nie mogła oddychać. Dławiła się płaczem, który po jakimś czasie zamienił się w ryk. Płakała tak głośno, że każdy patrzył na nas jak na debili. Ja przełączyłam telefon na normalne mówienie i zwróciłam się do Nialla. -
S: Pojebało was? Ta dziewczyna zachowuje się teraz jakby miała jakąś schizofrenię albo padaczkę.
N: Dla naszych księżniczek robimy wszystko.
S: Nie gadam z tobą PA. - Rozłączyłam się i podeszłam do dziewczyny, którą zaraz po tym przytuliłam. -
S: Wiesz, ja muszę już lecieć. Opublikuj naszą rozmowę i ciesz się życiem. Powodzenia.
J: Dziękuję. - Powiedziała, gdy już się od niej oderwałam.
Gdy zapłakane fangirl mówią mi "dziękuję" czuję się jakby Bóg mówił mi: "Trzymaj skrzydła, aureolę i może harfa do tego?" Dokładnie tak się czuję.
Gdy otrząsnęłam się po tym emocjonującym spotkaniu, weszłam do sklepu z butami. Postanowiłam kupić sobie jakieś fajne, eleganckie, ale jednocześnie na płaskiej podeszwie, bo okazało się, że mam tylko trampki i szpilki. Całe mnóstwo trampek i szpilek. Dużego wyboru nie ma. Wzięłam sobie 3 pary jakiś fajnych butów, gdy wyszłam ze sklepu, byłam zadowolona. Chciałam jeszcze wejść do spożywczego, ale zadzwonił mój telefon. -
S: Co?
N: Mam prośbę, weź moją kartę i kup coś Harry'emu.
S: Ty chcesz mu coś kupować? Pojebało cię?
N: Oj zawsze wszyscy nawzajem kupujemy sobie prezenty. Nie zaprzepaszczę tego.
S: Okay. - Rozłączyłam się i wrzuciłam telefon do torebki. W ogóle on chciał, żebym wzięła jego kartę i poszła do sklepu, a zrobiłam to już godzinę temu hahaha. No dobra, muszę kupić coś temu chujowi hmmm...
(...)
Po męczących 2 godzinach poszukiwań, znalazłam coś idealnego. Wreszcie mogłam wrócić do domu. Szłam pieszo, bo nie miałam daleko, a te pięć toreb nie były aż takie ciężkie. Ku mojemu zdziwieniu po drodze spotkałam Amy i Taylera. Tylko dwójkę. Willa z nimi nie było. Kurwa, zapomniałam o nich. -
A: Hej laska, co się nie pokazujesz? Ostatni raz widzieliśmy się 22 grudnia, pamietasz?
S: No wiesz, święta, sylwester...No a styczeń...Miałam cały zawalony.
A: Apropo sylwestra, to chyba bawiliśmy się z twoimi ziomami.
S: Naprawdę? - No to się dowiedziałam co robili, gdy ja byłam na najgorszej imprezie na ziemi. -
A: Wyskoczymy się razem? Ja, ty i Tayler.
S: No dobra, tylko odniosę zakupy. - Po moich słowach oboje spojrzeli na moje ogromne torby z butami i prezentem dla Harry'ego. -
T: A co ty na loterii wygrałaś?
S: Można tak powiedzieć,. too...Poczekajcie chwilę.
A: Pójdziemy z tobą. - Kurwa! Właśnie tego chciałam uniknąć. Nie chcę, żeby się dowiedzieli, że jestem jebanym fejmem. -
S: Nie trzeba, naprawdę, sama pójdę.
A: Przed nami nie musisz się wstydzić. My też nie mieszkamy w najlepszych warunkach.
S: No dobra, sami tego chcieliście. - Ruszyliśmy. Bałam się ich reakcji, gdy się dowiedzą. Albo będą podziwiać, albo będzie masakra. Gdy podeszliśmy pod willę, zwróciłam się do jednego z ochroniarzy. -
S: Wchodzę sama, oni tu zostają.
Och: Rozumiem.
A: Ej ej ej, chwila...Co ty robisz? - Spytała, gdy weszłam na swoją posesję. Odwróciłam się do niej i westchnęłam. -
S: To jest mój dom.
T: Ja pierdolę. Przecież tu mieszka One Direction.
S: No tak, ja mieszkam z nimi.
A: Pierdolisz! Dawaj, wchodzimy. - Zamierzała wtargnąć na posesję, ale ochroniarz ją zatrzymał. -
S: Przykro mi, nie możesz wejść.
T: No daj spokój Suss. - Na próżno próbowali wejść. Nie wpuszczę ich, bo nie mieszkam tu sama i na pewno by mi się dostało, że sprowadzam do domu jakichś meneli. Nie zwracając dłużej uwagi na ich próby przedostania się do mnie, weszłam do środka. Odłożyłam zakupy i kartę Nialla w bezpieczne miejcse, przebrałam się w coś luźniejszego, do czego pasowałyby trampki i wzięłam swój portfel. Koniec z wydawaniem czyjejś kasy. Gotowa wyszłam przed dom, oczywiście zamykając za sobą drzwi i podeszłam do Amy i Taylera, którzy stali już spokojnie. -
S: Zaraz idziemy, tylko zadzwonię. - Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer. Teraz gdy wszystko się wydało, mogę swobodnie rozmawiać z kim chcę i robić co powinnam. -
S: No hej Niall, mogę pożyczyć waszego ochroniarza?
N: Co? Po co?
S: No bo chcę wyjść, a myślisz po co?
N: Ale jakiego ochroniarza? Sprzed domu?
S: No.
N: Okay, przynajmniej nie będę się o ciebie bał.
S: Dzięki, pa, kocham cię. - Rzuciłam i się rozłączyłam. -
S: Ty. Idziesz ze mną. - Zwróciłam się do jednego z dwóch mięśniaków. Postanowiłam go wziąć dla bezpieczeństwa. Bo po pierwsze idę gdzieś z ludźmi, którzy ostatnim razem mnie zaćpali, po drugie żeby nie zaatakowały mnie fanki, a po trzecie. Skończyły mi się leki, Nialla nie ma obok i może mi odwalić. Wolę być ubezpieczona. -
A: No Sussie, coś mi się wydaje, że dzisiaj ty stawiasz.
S: Ale ja nie mam pieniędzy.
A: Jak to nie masz?
S: To, że chodzę z Niallem, nie oznacza, że mam jego fortunę.
A: I tak ci nie wierzę. - Ja pierdolę, teraz mam przesrane, oni będą mnie traktowali jak jakiegoś milionera. A przecież tak nie jest.
Byłam z nimi w restauracji. Oczywiście, że ja zapłaciłam za obiad. Musiałam coś zjeść, bo nic praktycznie dzisiaj nie jadłam, a zagłodzić na śmierć się nie chcę. Potem poszliśmy do klubu. To był klub, w którym dosłownie wszyscy byli naćpani. Ja nic dzisiaj nie brałam, w przeciwieństwie do tych dwoje. Ja i mój ochroniarz byliśmy chyba jedynymi nienaćpanymi tam osobami. Postanowiłam nawet dużo nie pić. Nie byłam w nastroju, a pobyt tam, wcale nie przebiegł tak, jak go sobie wyobrażałam.
______________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale zajmowałam się wyglądem mojego bloga. Jest jeszcze nie skończony, ale mam nadzieję, że wam się podoba /Olivka
Z: Tak? A ile Sussie kończy?
S: 19.
Z: Wow, myślałem, że masz więcej. - Jezu, dlaczego my w ogóle prowadzimy tę bezsensowną rozmowę? -
S Dobra, idźcie już. - Po moich słowach wszyscy zaczęli wychodzić. Jednak Niall został i zapytał. -
N: A co ty na to, żebyśmy zrobili potrójną imprezę? Wiesz, że Zayn miał 12.
S: A ja myślałam, że zostałeś żeby się ze mną pożegnać. - Na moją uwagę Niall zareagował idealnie. Podszedł do mnie, mocno mnie obiął i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Już dawno nie okazywaliśmy sobie takich czułości. Brakowało mi tego. -
S: Za ile wrócicie?
N: Późno w nocy, a co z tą imprezą? - Chyba nie da mi spokoju z tym bezsensownym pytaniem. -
S: Zastanowię się.
N: Okay, to ja lecę, pa. - Jeszcze raz mnie cmoknął i wybiegł z domu. No to super! Wróciliśmy do nudnej normalności.
Z jednej strony się cieszyłam, że nie dzieje się nic nadzwyczaj stresującego, ale z drugiej strony okropnie mi się nudziło. Nie lubię siedzieć w domu i nic nie robić. Ale trochę boję się wyjść, bo nie mam tabletek i może mi odwalić w miejscu publicznym, a tego nie chcę. Po 5 godzinach siedzenia na dupie i nic nie robienia, postanowiłam zaryzykować. Ubrałam jakieś fajne ciuchy, zrobiłam makijaż, fryzurę i wzięłam kartę płatniczą Nialla, chyba się nie obrazi. Wyszłam na miasto. Nie czułam się zbyt normalnie, ponieważ wszystkie Directionerki mnie już znają i mogą mnie zaatakować, a do tego w mojej torebce znajdują się miliony! Weszłam do centrum handlowego, a moim oczom ukazał się widok ogromnej reklamy z tekstem: NOWA PŁYTA ONE DIRECTION JUŻ W SPRZEDAŻY!! Midnight Memories, ale dziwna nazwa. Ale zdjęcie nie jest takie złe. Wyglądają tam jak tacy...Bad Boy'e. Szkoda, że w rzeczywistości to takie cioty, a Niall to największa z nich hahahaha! Jak na złość przy owej reklamie rozpoznała mnie jakaś dziewczyna. -
Dz: He! Sussie, mogę zdjęcie?
S: Jasne, na tle tej reklamy? - Cyknęłam sobie z nią fotkę, a ona oczywiście postanowiła, że zacznie zadawać mi pytania. Zgodziłam się. Pod warunkiem, że będzie ich mało. -
Dz: Ty naprawdę mieszkasz z 1D?
S: Tak.
Dz: Śpisz z Niallem w jednym łóżku?
S: To jest ważne? Po co ci to wiedzieć?
Dz: No powiedz.
S: Dobra, tylko żeby mnie potem nie hejtowały.
Dz: Nie przejmuj się hejterami. Wszystkie Directionerki są o ciebie zazdrosne i każda łącznie ze mną, chciałaby być na twoim miejscu, ale niektóre okazują to w dość przykry sposób.
S: Wow, dzięki. - Już dawno nie spotkałam tak miłej i jednocześnie spokojnej fangirl. Dobrze, że takie istnieją. Dla nich zawsze mam ochotę zrobić coś ekstra. -
S: Wiesz co? Będziesz mogła zadać mi tyle pytań, ile będziesz chciała, jeśli tylko zgodzisz się pójść ze mną na lody. - Jej odpowiedź była jednoznaczna. Dodatkowo spytała, czy może wszystko nagrywać. Zgodziłam się i na to. Nie przeszkadza mi to, że cały świat usłyszy moje odpowiedzi na pytania dziewczyny. A właśnie! Dowiedziałam się, że ma na imię Jane. -
J: Jak to się stało, że jesteś z Niallem? Niektórzy uważają, że jesteś z nim dla sławy i pieniędzy.
S: Spotkaliśmy się zupełnie przez przypadek i to on zaczął się do mnie podwalać, ja nie byłam od razu taka chętna. Nie starałam się o niego.
J: Naprawdę?! Jesteś chyba największą szczęściarą na ziemi.
S: Może dla niektórych.
J: Z Harry'm byłaś jeszcze przed X-Factorem prawda? Musi być między wami dziwnie skoro teraz jesteś z Niallem.
S: Z Harry'm byłam jako małolata. Miałam 15 lat. To nie był poważny związek. Nawet się nie kochaliśmy, bo nie wiedzieliśmy co to prawdziwa miłość. Z Niallem jest odwrotnie. Jesteśmy już dorośli i naprawdę dużo przeszliśmy. Nasz związek jest poważny. Dlatego właśnie nie zwracamy uwagi na przeszłość. - Ufff chyba powiedziałam to dobrze. Mam nadzieję, że ludzie źle tego nie odbiorą. -
J: No okay, a jaka była najśmieszniejsza sytuacja jaka ci się z nimi przytrafiła? - Dobrze, że nie brnęła tamtego tematu, tylko od razu go zmieniła. -
S: Szczerze mówiąc śmiesznie jest cały czas. Znasz chłopaków i wiesz jacy oni są pojebani.
J: Hahaha tak wiem. Ale opowiedz coś konkretnego.
S: Więc pewnego razu
Liam ubrał moje ciuchy, a Louis Nialla i zrobili przedstawienie dotyczące tego jak się zachowujemy. To jedna z najśmieszniejszych sytuacji. Zayn wyszedł raz z łazienki i nie zauważył, że stoję w korytarzu. Jak mnie zobaczył, to ze strachu wypierdolił się na podłogę i leżał tak z dobre 2 minuty, ale to już ze śmiechu.
J: HAHAHAHA dałabym wszystko, żeby być na twoim miejscu. Dałabym wszystko, żeby choć przez moment, któryś na mnie spojrzał. Ty to masz raj na ziemi. - Widziałam, że mówi to szczerze, więc wpadłam na pomysł. -
S: Chcesz zadzwonić do Nialla?
J: O mój boże, naprawdę?
S: Tak, ja zawsze mówię serio. - Wyciągnęłam z torebki telefon, wykręciłam numer do Nialla i dałam na głośno mówiący. Oczywiście po odebraniu ten powiedział coś, przez co każda z zazdrości rzuci się z płaczem na podłogę. -
N: No co tam śliczna?
S: Hej, poznałam fajną dziewczynę, która chce z tobą porozmawiać. Ma na imię Jane.
N: Cześć Jane!
J: Hej Niall! Nie wiem co powiedzieć, to dla mnie zaskoczenie, ja...
N: Powiedz to o czym myślisz zanim zaśniesz. Co zawsze chciałaś mi powiedzieć.
J: ...Kocham cię, po prostu...Czynisz mnie szczęśliwą. Gdyby nie ty i reszta, załamałabym się. Moje życie nie jest proste, ale gdy płaczę, zawsze puszczam sobie waszą muzykę, a wtedy się uśmiecham. Jesteście sensem mojego życia.
N: Posłuchaj, jestem z ciebie dumny. Jeśli potrafisz stawić czoło codziennym trudnościom, musisz być bardzo silną Directionerką, a to dla ciebie. - Chwile potem nastąpiła cisza. Po 30 sekundach usłyszałyśmy krzyk 5 chłopaków. -
1D: "We love you Jane!" - Dziewczyna zaczęła płakać. Cała się trzęsła. Nigdy jeszcze nie widziałam nikogo w takim stanie. Ona...Ona nie mogła oddychać. Dławiła się płaczem, który po jakimś czasie zamienił się w ryk. Płakała tak głośno, że każdy patrzył na nas jak na debili. Ja przełączyłam telefon na normalne mówienie i zwróciłam się do Nialla. -
S: Pojebało was? Ta dziewczyna zachowuje się teraz jakby miała jakąś schizofrenię albo padaczkę.
N: Dla naszych księżniczek robimy wszystko.
S: Nie gadam z tobą PA. - Rozłączyłam się i podeszłam do dziewczyny, którą zaraz po tym przytuliłam. -
S: Wiesz, ja muszę już lecieć. Opublikuj naszą rozmowę i ciesz się życiem. Powodzenia.
J: Dziękuję. - Powiedziała, gdy już się od niej oderwałam.
Gdy zapłakane fangirl mówią mi "dziękuję" czuję się jakby Bóg mówił mi: "Trzymaj skrzydła, aureolę i może harfa do tego?" Dokładnie tak się czuję.
Gdy otrząsnęłam się po tym emocjonującym spotkaniu, weszłam do sklepu z butami. Postanowiłam kupić sobie jakieś fajne, eleganckie, ale jednocześnie na płaskiej podeszwie, bo okazało się, że mam tylko trampki i szpilki. Całe mnóstwo trampek i szpilek. Dużego wyboru nie ma. Wzięłam sobie 3 pary jakiś fajnych butów, gdy wyszłam ze sklepu, byłam zadowolona. Chciałam jeszcze wejść do spożywczego, ale zadzwonił mój telefon. -
S: Co?
N: Mam prośbę, weź moją kartę i kup coś Harry'emu.
S: Ty chcesz mu coś kupować? Pojebało cię?
N: Oj zawsze wszyscy nawzajem kupujemy sobie prezenty. Nie zaprzepaszczę tego.
S: Okay. - Rozłączyłam się i wrzuciłam telefon do torebki. W ogóle on chciał, żebym wzięła jego kartę i poszła do sklepu, a zrobiłam to już godzinę temu hahaha. No dobra, muszę kupić coś temu chujowi hmmm...
(...)
Po męczących 2 godzinach poszukiwań, znalazłam coś idealnego. Wreszcie mogłam wrócić do domu. Szłam pieszo, bo nie miałam daleko, a te pięć toreb nie były aż takie ciężkie. Ku mojemu zdziwieniu po drodze spotkałam Amy i Taylera. Tylko dwójkę. Willa z nimi nie było. Kurwa, zapomniałam o nich. -
A: Hej laska, co się nie pokazujesz? Ostatni raz widzieliśmy się 22 grudnia, pamietasz?
S: No wiesz, święta, sylwester...No a styczeń...Miałam cały zawalony.
A: Apropo sylwestra, to chyba bawiliśmy się z twoimi ziomami.
S: Naprawdę? - No to się dowiedziałam co robili, gdy ja byłam na najgorszej imprezie na ziemi. -
A: Wyskoczymy się razem? Ja, ty i Tayler.
S: No dobra, tylko odniosę zakupy. - Po moich słowach oboje spojrzeli na moje ogromne torby z butami i prezentem dla Harry'ego. -
T: A co ty na loterii wygrałaś?
S: Można tak powiedzieć,. too...Poczekajcie chwilę.
A: Pójdziemy z tobą. - Kurwa! Właśnie tego chciałam uniknąć. Nie chcę, żeby się dowiedzieli, że jestem jebanym fejmem. -
S: Nie trzeba, naprawdę, sama pójdę.
A: Przed nami nie musisz się wstydzić. My też nie mieszkamy w najlepszych warunkach.
S: No dobra, sami tego chcieliście. - Ruszyliśmy. Bałam się ich reakcji, gdy się dowiedzą. Albo będą podziwiać, albo będzie masakra. Gdy podeszliśmy pod willę, zwróciłam się do jednego z ochroniarzy. -
S: Wchodzę sama, oni tu zostają.
Och: Rozumiem.
A: Ej ej ej, chwila...Co ty robisz? - Spytała, gdy weszłam na swoją posesję. Odwróciłam się do niej i westchnęłam. -
S: To jest mój dom.
T: Ja pierdolę. Przecież tu mieszka One Direction.
S: No tak, ja mieszkam z nimi.
A: Pierdolisz! Dawaj, wchodzimy. - Zamierzała wtargnąć na posesję, ale ochroniarz ją zatrzymał. -
S: Przykro mi, nie możesz wejść.
T: No daj spokój Suss. - Na próżno próbowali wejść. Nie wpuszczę ich, bo nie mieszkam tu sama i na pewno by mi się dostało, że sprowadzam do domu jakichś meneli. Nie zwracając dłużej uwagi na ich próby przedostania się do mnie, weszłam do środka. Odłożyłam zakupy i kartę Nialla w bezpieczne miejcse, przebrałam się w coś luźniejszego, do czego pasowałyby trampki i wzięłam swój portfel. Koniec z wydawaniem czyjejś kasy. Gotowa wyszłam przed dom, oczywiście zamykając za sobą drzwi i podeszłam do Amy i Taylera, którzy stali już spokojnie. -
S: Zaraz idziemy, tylko zadzwonię. - Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer. Teraz gdy wszystko się wydało, mogę swobodnie rozmawiać z kim chcę i robić co powinnam. -
S: No hej Niall, mogę pożyczyć waszego ochroniarza?
N: Co? Po co?
S: No bo chcę wyjść, a myślisz po co?
N: Ale jakiego ochroniarza? Sprzed domu?
S: No.
N: Okay, przynajmniej nie będę się o ciebie bał.
S: Dzięki, pa, kocham cię. - Rzuciłam i się rozłączyłam. -
S: Ty. Idziesz ze mną. - Zwróciłam się do jednego z dwóch mięśniaków. Postanowiłam go wziąć dla bezpieczeństwa. Bo po pierwsze idę gdzieś z ludźmi, którzy ostatnim razem mnie zaćpali, po drugie żeby nie zaatakowały mnie fanki, a po trzecie. Skończyły mi się leki, Nialla nie ma obok i może mi odwalić. Wolę być ubezpieczona. -
A: No Sussie, coś mi się wydaje, że dzisiaj ty stawiasz.
S: Ale ja nie mam pieniędzy.
A: Jak to nie masz?
S: To, że chodzę z Niallem, nie oznacza, że mam jego fortunę.
A: I tak ci nie wierzę. - Ja pierdolę, teraz mam przesrane, oni będą mnie traktowali jak jakiegoś milionera. A przecież tak nie jest.
Byłam z nimi w restauracji. Oczywiście, że ja zapłaciłam za obiad. Musiałam coś zjeść, bo nic praktycznie dzisiaj nie jadłam, a zagłodzić na śmierć się nie chcę. Potem poszliśmy do klubu. To był klub, w którym dosłownie wszyscy byli naćpani. Ja nic dzisiaj nie brałam, w przeciwieństwie do tych dwoje. Ja i mój ochroniarz byliśmy chyba jedynymi nienaćpanymi tam osobami. Postanowiłam nawet dużo nie pić. Nie byłam w nastroju, a pobyt tam, wcale nie przebiegł tak, jak go sobie wyobrażałam.
______________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale zajmowałam się wyglądem mojego bloga. Jest jeszcze nie skończony, ale mam nadzieję, że wam się podoba /Olivka
Gratulacje! :) Zostałaś nominowana do Libster Awards! Szczegóły w tych dwóch blogach ;) ---------> hazzisel.blogspot.com darklovehazz.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zostałaś nominowana do Libser Awards! Szczegóły znajdziesz tutaj ----->http://horanpaulina69.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAwwwwww....
OdpowiedzUsuńWreszcie nowy rozdział.
Coraz mniej podoba mi się zachowanie Sussie...
Denerwuje mnie.
,,Szkoda, że w rzeczywistości to takie cioty,
a Niall to największa z nich hahahaha!''
To było przegięcie...
Ale rozdział super.
Jestem ciekawa co kupiła Harry'emu??
Weny :*
Hahaha taka właśnie jest Sussie. Nie chcę jej zmieniać =D
UsuńW ogóle dzięki, że odwiedzasz mojego bloga. To naprawdę dużo dla mnie znaczy ^^ ily :*