Obudziłam się i w ogóle nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje. Słońce waliło po oczach, na przeciwko mnie leżał Danny, a twarz napuchniętą miałam od płaczu. Przetarłam rękami oczy, a w głowie miałam jedną myśl: Kurwa! O czym ja śnię. Chyba nigdy, nawet sama przed sobą się do tego nie przyznam. W ogóle...WTF mózgu?! Jestem przerażona. Powoli wstałam, żeby nie obudzić przyjaciela i o dziwo mi się udało. Fizycznie było się świetnie, ale psychicznie czułam się rozbita. Gdy pomyślę o tym gnojku, który zrujnował mi życie to chce mi się rzygać. Nienawidzę go z całego serca, tak jak kiedyś go kochałam. Boże! Ja naprawdę go kochałam! Żałuję tego jak niczego innego. Jeśli znowu się zakocham, to chyba jestem jakaś głupia. Postanowiłam więcej się nie rozżalać i pójść zrobić naleśniki. Stop. Jednak najpierw wezmę prysznic.
(...)
S: Danno, jesz śniadanie? - Wykąpana i z pełnym talerzem naleśników usiadłam koło chłopaka na łóżku i podałam mu go do rąk, oczywiście z chęcią go przyjął i zaczął wcinać. -
S: Wyspałeś się?
D: Taa, zwłaszcza, że całą noc płakałaś i na mnie leżałaś. No i prawie nie mogłem się ruszać.
S: Oj tam, oj tam. Ale nie martw się, postanowiłam nie płakać nad rozlanym mlekiem...I Harrym.
D: Jesteś jakaś inna...
S: Dlaczego?
D: Nie wiem co oni ci zrobili i jak ty w ogóle jesteś ubrana?! I wczoraj...Nie zadawaj się z nimi więcej.
S: One Direction...Najsławniejszy boyband na świecie...Pięć gorących chłopaków hmmm...Nie mam zamiaru się z nimi zadawać.
D: To dobrze, a co dzisiaj robimy?
S: Zadzwoniłam do Miko. Idziemy do ZOO.
D: Serio? Do ZOO? Oni naprawdę źle na ciebie wpływają.
S: Przestań! Wcale się nie zmieniłam!
D: O! I masz przykład. Bo na takie coś zawsze odpowiadałaś: "O co ci kurwa chodzi?" albo "Spierdalaj".
S: Spierdalaj. - Powiedziałam i zeszłam na dół ubrać moje piękne szpilki i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi. -
S: Idziesz czy nie? Bo zamykam!
D: Już, już. - Chłopak zbiegł po schodach układając sobie grzywkę. Razem wyszliśmy przed dom. na murku po drugiej stronie ulicy siedział Mike. Ubrany tak jak zawsze w luźne ciuchy i coś na głowie, tym razem to był kaptur. -
D: Siema. - Chłopaki przywitali się tak "po męsku", a potem ja przytuliłam mocno Mike'a.
M: Kurwa Sussie jak ty wyglądasz!? Coś ci się chyba w główce popierdoliło.
S: Uspokój się. podoba mi się i będę się tak ubierała.
M: Teraz jakoś do nas...Nie pasujesz.
S: Przeszkadza ci to kurwa?! Powiedziałam, że mi się to podoba i koniec! Jeżeli uważasz, że do was nie pasuję, to mogę sobie iść! Znam kogoś do kogo pasuję!I oni przynajmniej nie są tacy pojebani jak ty! Naprawdę chcesz żebym do nich poszła?! Żeby zrobili mi pierdolone spaghetti i kupili więcej tych nie lubianych przez ciebie ciuchów!!
D: Ej, uspokój się.
S: Nie, nie uspokoję się, bo nasz "kochany przyjaciel" uważa, że do was nie pasuję! Nie odzywajcie się w ogóle do mnie! - Wróciłam do domu, byłam po prostu wściekła. -
D: Mike, ona wczoraj spotkała się z Harrym, potem płakała całą noc i nie zdążyłam ci powiedzieć, żeby jej nie wkurzać, bo może w każdej chwili wybuchnąć.
M: Kurwa.
D: Zaraz pójdziesz ją przeprosić, niech chwilę ochlonie.
(...)
Gdzie on się podziewa? Zadzwoniłam chyba z pięć minut temu. Maluje się czy co? Zniecierpliwiona zaczęłam wyglądać przez okno z tyłu domu, bo tamtędy kazałam mu przyjść. Przez dłuższą chwilę go nie było, ale w pewnym momencie zauważyłam, że usiłuje przedostać się przez płot ze swojej na moją parcelę. Wyglądało to trochę zabawnie, był w tym taki niefortunny. Gdy już prawie zszedł na mój trawnik, spieprzył się z tego płotu i leżał na ziemi. Szybko do niego podbiegłam. -
S: Nic ci nie jest? Nie uszkodziłeś sobie mózgu?
N: Nie, nie wszystko w porządku. - Podniósł się i na mnie spojrzał. -
N: Ślicznie wyglądasz.
S: Dzięki, że chociaż tobie się podoba.
N: Co się stało? Ktoś cię obraził?
S: Nie, ale mój najlepszy przyjaciel powiedział mi, że w tych ciuchach nie pasuję do paczki. - Rozmawialiśmy podążając w stronę domu. -
N: Twoi przyjaciele są straszni.
S: Co? Nie wydaje mi się. - Powiedziałam gdy wchodziliśmy do środka. Ja niefortunnie potknęłam się o próg i prawie upadłam, ale na szczęście Horan mnie złapał i w tej samej chwili do mojego domu wparował Miko. On musiał bardzo się zdziwić, bo my z Niallem wyglądaliśmy jakby...No jakbyśmy byli w dwuznacznej sytuacji. -
M: Sussie?!
S: Nie, nie, nie to nie tak, my tylko...
M: Tak, pamiętam. To samo było z Harry'm. Jak ty możesz?
S: Ale my naprawdę nie...ten.
M: Nie wciskaj mi kitu. Wszyscy wiemy, że nim kręcisz. Ben widział wczoraj jak od ciebie wychodził.
S: Ja pierdole Mike ogarnij się i mnie posłuchaj! My...
M: Nie będę cię słuchał. O! Ciekawe czy Harry o tym wie. Chyba bardzo się na ciebie wkurzy, Niall.
S: Pojebało cię? Stój! - Chłopak wyszedł i zostawił mnie wkurwioną i zaskoczoną, a Nialla z miną poker face. On chce to powiedzieć Harry'emu?! Jezu, co się w ogóle dzieje?! Staliśmy w ciszy patrząc na drzwi, przez które przed chwilą wyszedł mój przyjaciel. Miałam miliony różnych myśli w głowie. Myślałam, że się położę i zacznę płakać. To była mega zakręcona akcja, z której trudno się będzie wyplątać. Postanowiłam zachować się bardzo egoistycznie, jak to bywa w naszej nastoletniej naturze. Odwróciłam się w stronę Horana. -
S:B Słuchaj, po tak długim namyśle doszłam do wniosku, że nie mam nic do stracenia. - Powiedziałam i wpiłam się w jego usta. Byłam tym tak samo zaskoczona jak on. Mogę szczerze powiedzieć, że to nie był zwykły pocałunek. w tym coś było...uczucie. W tym momencie zrozumiałam, że Niall coś do mnie czuje. Ten pocałunek był niezwykły. Wypełniała go magia, ekscytacja i podniecenie. Nie wiem, czy da się to w ogóle opisać słowami. Nie trwało to długo, ale za to wyjątkowo. Gdy się od niego odsunęłam, nawet nie odważyłam się na niego spojrzeć. Patrzyłam w podłogę i powiedziałam. -
S: Niall, proszę, idź sobie. Nigdy nie wracaj, zapomnij o mnie. - Dopiero gdy to z siebie wydusiłam, spojrzałam mu w oczy. -
S: Idź. - Chłopak ze smutkiem i rozczarowaniem opuścił mój dom. Był mocno zawiedziony, widziałam to. No, ale musiałam tak zrobić. Nie chcę zakochiwać się w przyjacielu Harry'ego. W ogóle co Harry sobie teraz o mnie pomyśli. Przecież jak Mike mu to powie to ja i Niall mamy przejebane. Moje emocje w tej chwili były nie do ogarnięcia. Głęboko odetchnęłam i poszłam się upić. Chwyciłam z blatu flaszkę whisky i poszłam na górę. Weszłam do sypialni i zatrzymałam tuż za progiem. Wzięłam dużego łyka i rzuciłam butelką z całej siły w ścianę, tak że rozprysła się na małe kawałeczki, a potem wydałam z siebie głośny wrzask. W tym momencie chciało mi się tylko płakać, nawet nie wiem dlaczego. Może dlatego, że moje życie jest do dupy? Nie wiem. Szybkim ruchem zrzuciłam z siebie ciuchy, które spieprzyły mi dzisiejszy dzień i przebrałam w coś luźniejszego. Usiadłam na łóżku i myślałam. Dlaczego nie mogę być normalną dziewczyną? Chodzić do szkoły, mieć przyjaciółkę, chłopaka, który mnie kocha, rodziców.....Przecież ja mam dopiero 18 lat. Wątpię żeby normalna nastolatka wyprowadzała się od rodziców po 15-stce. Tak jak ja. Myślałam jeszcze o moim kocie, o tym co myślą o mnie przyjaciele i co się stanie jak Mike się wygada. Przecież to jakiś koszmar. No i Niall. Zdałam sobie sprawę, że to co mówił wczoraj było o mnie. To takie słodkie. Nie wiem co on sobie wyobrażał. Przecież dobrze wie jaka jest moja obecna sytuacja sercowa. Myślał, że co? Że rzucę mu się w ramiona i będziemy żyli w idealnym związku? Wątpię.
Czy ja coś do niego czuję? Sama nie wiem....Jest fajny. Ma do mnie szacunek, jest miły, zabawny, przystojny, dobrze się całuje, kupuje mi ciuchy...Niby ideał, ale nie jestem w stanie nawet sobie pomyśleć o tym, że jesteśmy razem. To w 98% nie możliwe. Mam nadzieję, że jak najszybciej stąd wyjadą i nigdy, przenigdy nie wrócą. Ten zespół przynosi mi prawie same przykrości. Nie chcę, żeby byli częścią mojego życia, chociaz właściwie już trochę są. Boże! Crystal! Przecież obiecałam jej, że zabiorę ją na spotkanie z chłopakami. Ona mnie znienawidzi, bo przecież teraz nie mogę tego zrobić! Bo przecież jakbym zadzwoniła teraz do Nialla, bo tylko do niego mam numer, wyszłabym na idiotkę, bo kazałam mu nie wracać! (Szczerze, nie żałuję) Nie wiem, nie wiem, po prostu nie wiem co mam teraz zrobić. Jestem w kropce.
Myśli w mojej głowie było za dużo. Bezwładnie opadłam na łózko, na którym cały czas siedziałam i zamknęłam oczy. Po chwili powiedziałam na głos, sama do siebie. -
S: Sussie to wcale nie tak miało być! - Pomyślałam, że to wszystko można jakoś naprawić.....
S: To wcale NIE MUSI TAK BYĆ! - Wstała i szybkim krokiem poszłam po mój telefon. Postanowiłam zacząć od naprawienia jednego z tych wszystkich problemów. Wykręciłam numer do Rossa. -
R: Halo?
S: O, odzyskałeś telefon, to dobrze, słuchaj. Musisz iść do Crystal i zaprowadzić do One Direction i to szybko.
R: Spoko, akurat jest obok mnie, ale oni mi w ogóle otworzą?
S Raczej tak, przecież Harry cię zna.
R: No okay, pa. - Rozłączył się, a ja poczułam ulgę. Najmniejszy problem rozwiązany, a co z resztą?
___________________________________________________
Teraz potrzebuję waszej pomocy. Co według was powinna zrobić Sussie? Ja jak i ona nie mamy pomysłów, więc będę wdzięczna jeśli coś ciekawego przyjdzie wam do głowy /Olivka
Nie no super + ja też nie mam zbytnio pomysłów
OdpowiedzUsuńKocham cię Sussie! Ty dobrze o tym wiesz Olivka ;) Poza tym to rozdział jak zawsze PER - FECT! <3 Love, love and love! Pisz dalej, chcę już nexta! :D
OdpowiedzUsuńP.S. Nie mam pomysłu, ale wiem, że sama coś wymyślisz =)
\Agnes
CZEKAMY <3 MOŻEE ŻE SUSSIE CHCE POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO, A NAGLE WCHODZI NIALL BO CHCIAŁ JĄ ZOBACZYĆ OSTATNI RAZ ALBO COŚ TAM POWIEDZIEĆ JA NIE WIEM NIE MAM POMYSŁÓW XX
OdpowiedzUsuńTylko nie samobój!Moze raczej coś normalniejszego,Sussie do szkoły,na wakacje do miasta gdzie mieszka Niall?
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE!!!!!!!!!!!!!!!!! next
OdpowiedzUsuń